Moja bratowa postanowiła zmienić moje życie w piekło. Najgorszy koszmar zaczął się, gdy zaszła w ciążę.

Tak wyszło, że mieszkam z bratem i jego żoną. Miałam zamiar wyjść za mąż, ale mój narzeczony mnie zostawił i póki co mam dość mężczyzn. Studiuję prawo, za rok planuję zacząć pracę, ale na razie nie stać mnie na samodzielne wynajęcie mieszkania. Na razie razem z bratem zajmujemy mieszkanie, które dostaliśmy od rodziców. Przed ślubem Pawła mieszkaliśmy tylko we dwójkę, ale potem się ożenił – i jego żona wprowadziła się do nas.

On zaproponował sprzedaż mieszkania i podział pieniędzy, ale odmówiłam. Wiedziałam, że za połowę wartości tego mieszkania nie kupię nawet kawalerki, a poza tym, nie miałam nic przeciwko temu, żeby Klaudia zamieszkała z nami. I tak zaczęliśmy żyć razem. Na początku żyło nam się spokojnie i bezproblemowo, ale po trzech miesiącach żona brata zaszła w ciążę. Od tego momentu zaczęło się dziać…

Teraz Klaudia żąda ode mnie, żebym wynajęła mieszkanie albo przeniosła się do akademika, twierdząc, że dziecku potrzebna jest przestrzeń. Ale nie zgadzam się na to, bo niby dlaczego mam odejść? Po pierwsze, mieszkanie należy do moich rodziców, więc mam prawo w nim mieszkać. Po drugie, nie mogę się przeprowadzić, bo nie mam pieniędzy. Otrzymuję stypendium, ale to jest raptem tysiąc pięćset złotych. Ledwie mi starcza na rachunki i jedzenie.

Żona brata początkowo prosiła, ale potem zaczęła żądać, żebym opuściła mieszkanie. Nie zwracałam na to uwagi, myślałam, że zrozumie, ale ona ciągle upiera się przy swoim. Za każdym razem, gdy wracam do domu, od razu robi awanturę, mówi, że jestem egoistką i że nie kocham brata.

Mówiła mu, że mój pokój idealnie nadaje się dla dziecka, bo jest jasny, przestronny i taki jest potrzebny dziecku. Nawet planowała remont mojego pokoju, pokazywała tapety, które jej się podobały. Przy mnie mówiła, jakby mnie już nie było. Ale ja nie mam zamiaru nigdzie się przeprowadzać, chcę w spokoju dokończyć studia. Klaudia wyrzuca mnie z mojego własnego domu.

Postanowiłam porozmawiać z bratem. Nie chciałam go nastawiać przeciwko żonie, więc opowiedziałam mu wszystko, jak jest. On zaś się zaśmiał i powiedział, że porozmawia z żoną. Wyjaśnił, że w okresie ciąży kobiety stają się emocjonalne i trochę niestabilne, dlatego mówią różne bzdury. Po rozmowie z Pawłem, Klaudia zaczęła jeszcze agresywniej naciskać na moją przeprowadzkę. Co mam teraz zrobić?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->