Dostałam od synów kopertę z pieniędzmi. Nie chcę ich znać. Gdybym miała córkę, tak by nie postąpiła

Jestem stara, ostatnio nie mogę nawet sama chodzić, muszę korzystać z balkonika. Przychodzi do mnie co jakiś czas opiekunka, ale to przecież nie wystarczy, zrobi zakupy, umyje podłogę i już jej nie ma. Dzwoniłam i błagałam synów, żeby mi pomogli. Obaj mają do mnie tylko godzinę drogi. Wiedzą, jak jest ze mną źle.

 

A oni? Przyjechali po dwóch tygodniach i dali mi kopertę z pieniędzmi. Starszy powiedział, że to wystarczy na opiekunkę codziennie, a jak się skończą, to mam zadzwonić i oni przywiozą więcej. Ale to przecież nie o to chodzi! Jak mnie to zabolało, jak mnie to dotknęło! To nie są pieniądze, których potrzebuję, tylko ich obecność, ich wsparcie.

Zawsze chciałam mieć trzecie dziecko, może córkę. Ale mąż nie chciał, bał się, że nie wyżywi takiej dużej rodziny. A teraz widzę, że miałam rację. Córka by mi pomogła, ona nigdy by mnie tak nie zostawiła samej sobie. Synowie, których z mężem wychowywaliśmy najlepiej, jak umieliśmy, teraz tak mnie potraktowali.

To, co zrobili, to jakbym nie była im wcale potrzebna. Ale pewnie tak jest, no bo na co im stara matka. Ani wnuków nie przypilnuję, a z renty też im wcale nie pomogę. Myślałam, że wychowaliśmy ich na dobrych ludzi, ale teraz widzę, że gdzieś popełniliśmy błąd.

Gdybym miała córkę, to na pewno byłaby teraz przy mnie. Pomogłaby mi, nie zostawiłaby mnie samej. U sąsiadki widzę, jak codziennie po południu, pewnie po pracy, przychodzi córka. Zmęczona, widać, że się spieszy, ale jest jak w zegarku, dzień w dzień. Jej matka narzeka, wiecznie jest niezadowolona, ale ja wszystko bym oddała, żeby móc na kogoś czekać, żeby ktoś choć raz w tygodniu przyszedł do mnie choć na piętnaście minut porozmawiać, powspominać, wysłuchać. Ale los chciał dla mnie inaczej. Mam tylko synów, którzy myślą, że pieniądze rozwiązują wszystkie problemy.

Wstaję rano i wiem, że muszę sobie jakoś radzić sama. Opiekunka przychodzi, ale to nie to samo, co obecność rodziny. Sama muszę sobie ugotować, sama wszystko zrobić. Nawet nie mam do kogo się odezwać, cały dzień oglądam telewizję albo słucham radia, a teraz rachunki coraz wyższe, może za niedlugo i na to nie będzie mnie stać.

Synowie mieli być moją opoką na starość, a teraz? Teraz zostawili mnie samą. To takie przykre, takie bolesne. Czuję, że moje życie już się skończyło, że nic dobrego mnie już nie czeka.

-->