Marta zrozumiała, że w jej życiu musi się coś zmienić. Wybrała własne szczęście.

Moja przyjaciółka Marta coraz częściej narzekała na swoje życie. Jakieś pół roku temu przyszła do mnie po pracy i przyznała, że nie ma ochoty wracać do domu i słuchać wyrzutów męża. Z tego co mówiła, Krystian krytykował wszystko, co robiła, ogólnie to, jaką była matką, żoną i gospodynią. Marta w piątki zawsze pracowała dłużej, bo wymagała tego specyfika jej stanowiska, więc zaczynała pracę godzinę wcześniej, a kończyła godzinę później. Krystian tylko w ten jeden dzień musiał zawieźć i odebrać dzieci, a także czasem przygotować im coś do jedzenia, a mimo wszystko było to dla niego zbyt wiele. Moja przyjaciółka zawsze w czwartki siedziała do późnej nocy w kuchni, żeby przygotować produkty na obiad, a nieraz robiła go w całości, żeby odciążyć męża. Szykowała ubrania dla dzieci na następny dzień i układała je w komplety od skarpetek po czapki i szaliki. Układała plecaki i przygotowywała śniadanie i drugie śniadania, a mąż dostawał od niej co tydzień dokładnie tę samą instrukcję, której słuchał jak czegoś zupełnie obcego. Musiał tylko rano obudzić dziewczynki, dać im śniadanie, dopilnować, by ubrały się w przygotowane ciuchy i zawieźć do szkoły. Ale Krystiana to przerastało.

Mąż mojej przyjaciółki nie potrafił zapamiętać co do niego należy i w każdy piątek dzwonił do niej, wypytując co dokładnie ma zrobić i krzyczał na nią, że jest okropną matką, niepotrafiącą zadbać o dzieci. Nie doceniał tego, że wszystko ma dokładnie przygotowane, narzekał, że nic nie jest pod ręką. Robił ogromny problem z tego, że w każdy piątek musiał zajmować się dziećmi i przez to spóźniał się do pracy. Zupełnie nie zauważał tego, że Marta robiła to wszystko we wszystkie pozostałe dni robocze tygodnia, a także w weekendy, kiedy on spał do 9 rano i wstawał na gotowe śniadanie. To ona zawsze wracała po pracy z torbami pełnymi zakupów i dziećmi, które w międzyczasie odbierała ze szkoły, podczas gdy on relaksował się po ciężkim dniu przed telewizorem, czekając na obiad. Oboje pracowali zawodowo, ale według Krystiana, to rolą kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi. Z tego co relacjonowała mi Marta, kiedy tylko wraca z pracy, od razu rozpoczyna gonitwę z czasem, biega między kuchnią, salonem, pokojem dzieci i łazienką. Musi jednocześnie gotować obiad i odrabiać lekcje z dziećmi, żeby zdążyć je wykąpać i położyć spać przed 20 i rozpocząć przygotowania do kolejnego dnia oraz zrobić wszystkie prace w domu, jak pranie czy prasowanie. I tak każdego dnia, a Krystian wciąż spokojnie odpoczywał przed telewizorem i potrafił tylko wydawać polecenia. Jego dzień kończył się około 22, szedł pod szybki prysznic i wypowiadając zdanie: „Jaki ja jestem zmęczony”, po prostu szedł spać.

Marta ma swoje pasje, które musi ukrywać przed mężem i teściową, bo boi się, że będą jej wypominać, iż marnuje czas i pieniądze. Moja przyjaciółka maluje piękne obrazy, ale robi to dopiero wtedy, gdy Krystian idzie spać albo nie ma go w domu, a ona wyrobi się z innymi obowiązkami. Zawsze się uśmiechała, kiedy opowiadała o czasie poświęcanym tylko dla siebie, na malowanie i rysowanie, marzyła o tym, by móc częściej to robić i nie musieć ukrywać się przed mężem. Nie rozumiem jak Krystian może być takim tyranem, że ona boi się podzielić z nim swoją pasją, przecież mąż powinien wspierać żonę we wszystkim… Marta nieraz mówiła mi, że chciałaby od niego odejść wraz z dziećmi, ale ma wątpliwości, bo wciąż go kocha. Nie jestem pewna czy to jest miłość czy po prostu strach przed byciem samą. Moja przyjaciółka czasem wspominała początki swojego małżeństwa, kiedy Krystian był miły i opiekuńczy. Sama nie wiedziała co takiego się wydarzyło, że jego zachowanie diametralnie się zmieniło.

Jakiś czas później wspomniała mi o przełomowym momencie w swoim życiu – pewnego dnia weszła do domu po pracy i zobaczyła w kuchni rodziców męża. Zdziwiła się, bo zwykle się zapowiadali, nie wpadali tak nagle. Podejrzewała, że musiało stać się coś złego. Teściowa poprosiła ją, by usiadła, nie pozwoliła jej nawet zrobić herbaty. Okazało się, że Krystian pożalił się matce, że żona nie zajmuje się dziećmi w jeden dzień tygodnia! Teściowa zrobiła Marcie wykład i upomniała ją, że powinna inaczej zorganizować sobie godziny pracy, tak, by miała czas dla dzieci również w piątki i nie denerwowała męża. Uważała, że to obowiązek Marty i nie powinna nim obarczać Krystiana. Nie rozumiała, że ojciec też powinien uczestniczyć w życiu dzieci i nic złego się nie dzieje, kiedy raz w tygodniu przygotuje córki do szkoły i je odbierze po pracy. Według teściowej jedynym obowiązkiem jej syna było pełnienie roli głowy rodziny i powinien piąć się po szczeblach kariery, aby zarabiać pieniądze i utrzymać rodzinę.

Marta nie próbowała nawet się tłumaczyć, że ona również pracuje, wiedziała, że do teściowej to i tak nie dotrze. Nie miała wsparcia w nikim, nikt jej nie rozumiał, czuła się bezsilna w tej sytuacji. Po chwili milczenia wstała od stołu i zaczęła ubierać płaszcz. Teściowa uniosła głos, pytając dokąd idzie, skoro nie dokończyły rozmowy, a Marta odparła tylko, że nie ma z nią o czym rozmawiać. Mąż zrobił jej awanturę o niemiłe potraktowanie jego matki, ale Marta nic sobie z tego nie zrobiła, wzięła córki na ręce i pojechała prosto do swojej mamy, która na szczęście mieszkała w tym samym mieście. Zatrzymała się u niej na chwilę, a potem znalazła mieszkanie i rozwiodła się z Krystianem. Wiedziała, że to małżeństwo do niczego nie prowadzi, skoro i tak musiała zajmować się dziećmi sama, to po jej mąż? I od tamtej pory odżyła, zaczęła częściej malować, jest szczęśliwsza i wolna.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->