Janek siedział spokojnie i czekał, aż matka odbierze go z komisariatu. Była jego ostatnią nadzieją na zbawienie. Ojczym stwierdził, że pasierb ukradł jego złoty zegarek, chociaż chłopakowi nawet przez myśl to nie przemknęło. Był ogólnie cichym i mało problematycznym chłopakiem.
– Gdzie jest mój złoty zegarek?! – krzyczał ojczym.
– Nie wziąłem go!
– Lepiej żeby się znalazł! Szukaj go!
Janek przeszukała każdy zakątek mieszkania, ale nie mógł nigdzie znaleźć zegarka. Wtedy ojczym zdecydował, że pasierb jest złodziejem i będzie musiał ponieść za to konsekwencje.
– Złożę skargę. Ubieraj się, jedziemy na policję, Ty złodzieju!
Janek zaczął się ubierać, bo co miał zrobić? Ojczym złożył zawiadomienie o przestępstwie, oskarżając jednocześnie o kradzież, a potem zostawiając go samego na pastwę losu. Na szczęście policjantka, która wówczas pełniła dyżur, okazała się być dobrym człowiekiem. Uspokoiła Janka i dała mu herbatę oraz kilka ciasteczek.
– Co się stało? – zapytała.
– Ojciec twierdzi, że ukradłem mu jego złoty zegarek.
– A nie wziąłeś go ?
– Oczywiście, że nie.
– Może więc powinniście dokładnie poszukać w domu?
– Szukałem, nie znalazłem.
– To fajnego masz tatę! Pierwszy raz widzę, żeby ojciec składał skargę na własnego syna.
– Nie jestem jego biologicznym synem, to mój ojczym!
A potem przyszła mama, ale nie sama, a w towarzystwie ojczyma chłopaka.
– Janek, po co to zrobiłeś? – zapytała.
– Proszę nie oskarżać o nic chłopaka, bo te zarzuty są bezpodstawne – powiedziała policjantka.
– To gdzie niby podział się ten zegarek?
– Proszę jeszcze raz dobrze poszukać. Kto jeszcze z Panem mieszka? Kto ostatni raz widział zegarek? Albo kiedy ostatni raz Pan go zakładał i gdzie? – zapytała policjantka.
Ojczym po tym, co usłyszał, jakoś dziwnie się zarumienił, jakby ze wstydu. Zaczął drapać się po głowie i nagle z kieszeni spodni wyleciał mu jakiś złoty zegarek!
– Michał, jak to wytłumaczysz? Czy to ten zegarek? – zapytała matka Janka.
– Tak, ale myślałam, że… – nie mógł wymyślić dobrej wymówki.
– Co myślałeś?
– Dobra, tak naprawdę miałem taki plan, w którym jego wsadzają do poprawczaka, a my żyjemy sobie w spokoju razem!
– Synu, wybacz mi, proszę. Nigdy więcej nie będę wątpić w Twoje słowa. Chodźmy do domu, dzień był zbyt ciężki – powiedziała matka Janka.
– A co ze mną? – stał jak wryty ojczym Janka.
– A Ciebie nie chcę już nigdy więcej widzieć. Oczerniłeś mojego syna i doniosłeś na niego na policję. Jak Ci nie wstyd?
– Co z zawiadomieniem? – zapytała policjantka.
– Wszystko odwołuję, już mnie to nic nie obchodzi!
Ojczym był załamany, bo myślał, że jego plan się powiedzie, a tutaj taka niespodzianka! I co on teraz zrobi?
teraz zrobi?