Przez cały dzień sąsiedzi słyszeli płacz dziecka. Wieczorem postanowili wezwać policję. Oto, co się okazało.

Ta historia wydarzyła się ponad 10 lat temu. W jednym z bloków mieszkalnych, sąsiedzi przez kilkanaście godzin słyszeli płacz dziecka z trzeciego piętra. Wielokrotnie pukali, ale nikt nie otworzył drzwi. Wydawało się, że w mieszkaniu jest tylko małe dziecko. W końcu, zadzwonili na policję. Na wezwanie przyjechali mężczyzna i kobieta w mundurach służb porządkowych. Później przyjechała straż pożarna i karetka. Musieli wyważyć drzwi, aby wejść do mieszkania.
Za drzwiami zastali mieszkanie w całkowitym nieładzie. Na brudnej podłodze siedział roczny chłopiec i płakał. Dziecko zabrano do szpitala na badania. Na pierwszy rzut oka, był bardzo wycieńczony.

Policja próbowała znaleźć biologicznych rodziców dziecka, ale bez skutku. Maluch miał trafić do domu dziecka, ale mężczyzna i kobieta z policji, którzy jako pierwsi go znaleźli, często odwiedzali go i zawiązali z nim więź. Byli wtedy parą i planowali założyć rodzinę. Postanowili adoptować chłopca.

Tak mały Jurek znalazł rodziców, którzy naprawdę go kochali i troszczyli się o niego. Dzięki wsparciu i trosce nowej rodziny, Jurek dorósł na bardzo mądrego i dobrego człowieka. Odniósł sukces w swojej profesji. Stał się w pewnym sensie sławny w swojej dziedzinie. Nie wiadomo skąd, ale biologiczni rodzice dowiedzieli się o tym. Próbowali nawiązać z nim kontakt. Jednakże, nie mógł im wybaczyć ich nieodpowiedzialnego zachowania wobec własnego dziecka. Przybrani rodzice nie zabraniali mu kontaktów z biologicznymi rodzicami, ale on sam odmówił rozmowy z nimi.

-->