Wcześniej, gdy słyszałem historie o ojcach, którzy po latach dowiadywali się, że wychowują cudze dziecko, że ich syn lub córka są dzieckiem innego mężczyzny, a mimo to decydowali się pozostać przy rodzinie, myślałem, że tacy faceci nie mają swojego honoru. Po prostu, jak trzeba nie szanować siebie, żeby zgodzić się na wychowanie dziecka, które żona miała z innym mężczyzną.
Teraz jednak ta historia przydarzyła się mnie. Moja żona wyznała mi wszystko. Moja córka nie jest moim biologicznym dzieckiem. Nie mogłem jednak zrozumieć, kiedy udało jej się mnie zdradzić, bo przecież przez te 6 lat, kiedy żyliśmy razem, wszystko było idealne.
Okazało się, że moja żona była już w ciąży, kiedy mnie poznała, a potem wszystko tak szybko się rozkręciło, że myślałem, że córka jest moja. Przez 6 lat bardzo przyzwyczaiłem się do dziewczynki, i bardzo ją pokochałem, jednak wiadomość, że to nie jest moje dziecko wywróciła wszystko do góry nogami.
Nie mogę już myśleć o dziecku, jak o swoim. Nigdy nie będę w stanie traktować jej tak, jakby rzeczywiście była moją córką. Wyprowadziłem się od żony, nie mogąc zostać w mieszkaniu z osobą, która potrafiła mnie tak jawnie okłamywać przez tyle lat.
Teraz myślę tylko o córce. Jak ona się teraz czuje, bo my jesteśmy dorośli i wszystko rozumiemy, a ona nie rozumie dlaczego tata tak nagle zniknął. Wydaje mi się, że jestem wobec niej egoistką.
Postanowiłem, że będę widywał pasierbicę raz w tygodniu. Moja żona płacze, prosi, żebym wrócił, prosi o wybaczenie. Ale ja jeszcze nie potrafię tego zrobić, nie mogę jej nawet wysłuchać, a co dopiero, żyć z nimi, jak kiedyś.