– Jesteśmy rodziną. Powinniśmy pomagać sobie nawzajem. A Ty? Twoja siostra, Hania, mieszka z rodziną w naszym małym mieszkaniu, a Ty sama w trzypokojowym. Twój tata prosi, żebyś zawiozła babcię do lekarza, a Ty odmawiasz. Nasze mieszkanie od dawna wymaga remontu, a Ty dwa razy do roku wyjeżdżasz na wakacje. Nie myślisz nawet o pomocy rodzinie.
– Dlaczego powinnam pomagać Twojej rodzinie, mamo? Przecież to Wy sami mnie z niej wyrzuciliście, kiedy miałam osiem lat, od kiedy u Was urodziła się Hania. Chcesz, żeby Ci przypomnieć? Dobrze. Pamiętasz, kiedy w domu było tylko jedno łóżko? Mnie położyliście na podłodze, a sami z ojcem i nową córeczką leżeliście wygodnie na posłanym łóżku.
Wtedy chciałam dołączyć do Was, przytulić się do brzegu. Ojciec niemal mnie odepchnął. „Duża jesteś, nie wchodź do dziecka! – syczał. A Ty? Milczałaś. I chcesz, żebym nazywała go tatą? Pamiętasz jak odesłałaś mnie do swojej matki?
Ona nazywała mnie tylko „wyrodkiem„ i „bękartem”. I chcesz, żebym nazywała ją babcią? Pamiętaj, chciałam naprawić relacje ze swoją siostrą Hanią. Ale zrozumiała, że nie mam zamiaru obdarowywać jej drogimi prezentami i zabierać jej za granicę, więc nie chciała mieć ze mną żadnych kontaktów.
I po tym wszystkim powinnam nazywać ją siostrą i rozwiązywać jej problemy? Dzięki Bogu, przygarnęła mnie druga babcia, matka mojego ojca. Ona stała się moją jedyną rodziną. To ona mnie wychowała i postawiła na nogi. To ona zostawiła mi w spadku mieszkanie. A Ty z Twoją rodziną nawet nie byliście w stanie przyjść na jej pogrzeb. Wyraziłam wszystkie moje pretensje do Ciebie, mamo.
Po tym wszystkim matka trzasnęła drzwiami i wyszła. Nie mam wyrzutów sumienia, ale nikt nawet nie stoi po mojej stronie. Uważają, że odcięłam się od rodziny i jestem wyrodnym dzieckiem. Tylko babcia, gdy żyła, rozumiała przez co przechodziłam.