Moja przyjaciółka, Mirosława, dzwoniła do mnie wczoraj i powiedziała: “Nie mogę już tak dalej. Nie mam siły. Właśnie miałam kłótnię z synem i powiedziałam mu, że nie będę go więcej karmić, dopóki nie zacznie pracować i przynosić pieniędzy.”
Mirosława jest rozwiedziona i mieszka w trzypokojowym mieszkaniu z dwójką dzieci. Jej syn, Andrzej, ma 25 lat, a córka wciąż się uczy. Andrzej ukończył studia 3 lata temu i nadal jest bezrobotny. Po prostu nie chce pracować. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że nie planuje wzięcia ślubu.
Mirosława próbowała pomóc synowi na różne sposoby. Osobiście szukała dla niego pracy, prosiła o pomoc wszystkich znajomych, zaangażowała byłego męża w tę sprawę. Poprosiła go, aby porozmawiał z Andrzejem jak ojciec z synem, aby w jakiś sposób wpłynął na jego postawę.
Były mąż rozmawiał, udzielał pouczeń, próbował przekonać go, ale wszystko poszło na marne. Syn pracował kilka miesięcy w firmie, a potem odchodził.
Andrzej twierdzi, że poszukuje siebie, że jest w fazie poszukiwań.
Andrzej spędza całe dni leżąc na kanapie lub siedząc przed komputerem. Mirosława powiedziała, że chciałaby odebrać mu komputer, ale ojciec podarował mu go, kiedy Andrzej studiował.
Przyjaciółka często pożyczała synowi samochód. Mówił, że idzie na rozmowę kwalifikacyjną. Jednak po tym, jak go zobaczyła w samochodzie z przyjaciółmi, odebrała mu kluczyki i więcej nie pozwoliła mu z niego korzystać. Mirosława pracuje i utrzymuje córkę, która wciąż się uczy, jednak nie ma obowiązku utrzymania dorosłego syna.
Andrzej żyje wygodnie na koszt matki. Dla niego to norma. Pozostaje na kanapie, podczas gdy jego matka pracuje od rana do wieczora.
“Wczoraj znów pokłóciliśmy się. Powiedziałam mu, żeby zaczął szukać pracy i przestał być na moim utrzymaniu. Serio, mam już tego dość! Zabroniłam mu korzystać z jedzenia, które kupuję. Nie zamierzam go dłużej karmić. Nie obchodzi mnie, co je. Niech kupuje za własne pieniądze. Jeśli nie chce pracować, to jego problem.
Załatwiłam mu jedną półkę w lodówce, reszta to nasze miejsce. Chociaż będę wydawać pieniądze na dwie osoby, a nie trzy. Przynajmniej będzie mi trochę lżej.
Postawiłam mu ultimatum: dopóki nie zdobędzie stabilnego źródła dochodu, nie powinien dotykać naszej żywności. To może być zbyt dużo ze strony matki, ale nie miałam innego wyjścia. W końcu jest już dorosły i rozumny. Może to coś zdziała i znajdzie pracę.”