Miałem dziewiętnaście lat, kiedy się ożeniłem. Myśleliśmy z mężem o wynajęciu domu, ale jego mama zaproponowała coś innego: żebyśmy zamieszkali u nich. Oferta mnie nie zainteresowała, ale mimo to zdecydowałem się zgodzić.
Mieszkanie w rodzinie męża było duże: mimo że oprócz rodziców mieszkała w nim również siostra, mieliśmy dość oddzielny pokój.
Od razu po przeprowadzce czułem się tam normalnie, ale potem zauważyłem, że moja teściowa oszczędzała na wszystkim. Zakupy robiono tylko raz w tygodniu na targu.
Teściowa sprawdzała ceny i paragony. Ubrania kupowano tylko na wyprzedażach. Jeśli ktoś zapomniał zgasić światło w domu, zaczynał się skandal.
Zakazano używania ponownie kuchenki mikrofalowej i pralki, aby nie marnować prądu, a potem zasada ta rozszerzona została nawet na suszarkę do włosów. Jednak to jeszcze nie martwiło mnie tak bardzo. To, co było kroplą, która przelała czarę, to kwestia wody. W tym domu normą było mycie się raz w tygodniu w niedzielę, aby jak najmniej zużywać wody.
Byłem przyzwyczajony do codziennego brania prysznica. Teraz to było zabronione. Bywały poranki, kiedy przed pracą odwiedzałam przyjaciółkę, która pozwalała mi skorzystać z jej łazienki i umyć włosy. Mogłam też potajemnie się umyć, gdy byłam sama w domu. To mnie irytowało.
Zaproponowałam mężowi wynajęcie osobnego mieszkania, aby mogliśmy żyć razem jako prawdziwa rodzina. Ale odmówił, mówiąc, że czuje się tam wygodnie, ponieważ jest wolno i blisko do pracy. Nie rozumiałam, jak to jest możliwe.
Potem zdecydowałam się porozmawiać z teściową i zaproponować jej, że ja będę płacić za media i wodę, których używam. Zgodziła się. A potem w telewizji leciał program o Chinach, gdzie mówiono, że tam rodziny bardzo trudno oszczędzają wodę, do tego stopnia, że wszyscy myją się w tej samej łazience bez zmiany wody. Najpierw dzieci, potem żona, a na końcu mąż.
Teściowa zaproponowała wprowadzenie takiego systemu do naszego domu na rodzinnej naradzie. Nie mogłam w to uwierzyć, ale wszyscy uznali to za świetny pomysł.
Już następnej niedzieli wszyscy wzięli jedną wspólną kąpiel. Miała być kolej na mnie po siostrze męża, ale odmówiłam takiego “zaszczytu”, nie mogłam zmusić się do wejścia do tej wody. Wszyscy się umyli, a potem siedzieli tak zadowoleni. Patrzyłam na nich i jasno zrozumiałam, że nie mogę już tego znosić.
Ponownie poruszyłam kwestię wynajęcia osobnego mieszkania. Mąż nie chciał, ale wspomniałam o rozwodzie: albo tak, albo wracam do mamy i jeśli nie zmieni decyzji, to się rozstajemy. Minęły dwa tygodnie, a mężczyzna wciąż się nie poddawał. Byłam niesamowicie szczęśliwa. Wynajęliśmy osobne mieszkanie.
Jednak szybko zdałam sobie sprawę, że mężczyzna nie zamierza zmienić swoich nawyków. Teraz otrzymałam zakaz marnowania prądu i wody. Moja cierpliwość się wyczerpała i zdecydowałam się rozwieść z mężem na zawsze. Natychmiast się zebrał i wyruszył, nawet nie protestując.
Teraz mieszkam sama, wynajmuję mieszkanie i mam wystarczająco dużo pieniędzy na wszystkie moje potrzeby. Codziennie biorę prysznic i teraz nie rozumiem, jak mogłam tak długo bez niego wytrzymać. Żałuję tylko, że w ogóle zgodziliśmy się zamieszkać u teściowej. Prawdopodobnie moglibyśmy jakoś się dogadać z mężem, gdybyśmy nie podjęli tej decyzji…