Mój mąż nie jest już młody, a i ja jestem w wieku emerytalnym. Całe życie oszczędzaliśmy, żeby mieć coś na stare lata. Ale niedawno nasz syn Damian się ożenił, więc musieliśmy wziąć pewną kwotę z oszczędności. Nowożeńcy nie mieli gdzie mieszkać – syn nie dorobił się jeszcze własnego mieszkania, a synowa pochodzi z biednej rodziny i też nie ma pieniędzy.
Mój mąż i ja pomyśleliśmy i postanowiliśmy wykorzystać zaoszczędzoną kwotę na zakup domu na wsi. Nasze mieszkanie chcieliśmy oddać dzieciom. Tylko, że pod jednym warunkiem: kiedy będziemy już całkowicie niedołężni, zaopiekują się nami. Syn i synowa od razu się na to zgodzili.
W ciągu zaledwie kilku tygodni kupiliśmy mały, ale całkiem ładny dom na wsi. Wyremontowaliśmy go i się przeprowadziliśmy. Dzieci zamieszkały w naszym mieszkaniu. Na początku nie było tak źle, dzieci przyjeżdżały do nas w gości, czasem zapraszały nas do siebie. Kiedy temat schodził na naszą umowę, jednym głosem zapewniali, że na pewno zaopiekują się nami na starość. Oczywiście nie spodziewali się, że to się stanie tak szybko.
Miesiąc temu mój mąż miał poważny uraz nogi. Założyli mu gips i kazali mu się jak najmniej ruszać. Starałam się o niego dbać jak mogłam, ale zdrowie też już mam nie to, co kiedyś, dokucza mi kręgosłup. Nie mamy też odpowiednich warunków: dom trzeba samemu ogrzewać, w łazience mamy wannę, a nie prysznic. Ja nie mogę dźwigać, wszystkie cięższe prace w domu zawsze wykonywał mój mąż.
Dlatego zadzwoniłam do syna, żeby przypomnieć mu o naszej umowie.
– Mamo, – zaczął Damian, – przecież wiesz, że nie mogę do was codziennie przyjeżdżać, bo mam pracę.
– Wiem, synu, dlatego chciałam cię poprosić, żebyś wziął mnie i tatę do siebie na ten czas, dopóki ojciec nie wyzdrowieje. Tak będzie najwygodniej.
Ale synowi chyba nie spodobał się ten pomysł.
– Wam będzie wygodniej, – zaczął krzyczeć, – a nam?! Pomyślałaś o nas? Moja żona może się na to nie zgodzić.
– Jak to, synu? – prawie się rozpłakałam. – To jest twój ojciec. To on zarobił pieniądze na mieszkanie, w którym teraz mieszkasz. I masz jeszcze czelność mówić, że twojej żonie będzie z nami niewygodnie?
Ale syn tylko coś mruknął i odłożył słuchawkę.
– No to kiedy przyjedzie po nas Damian? – z pokoju dobiegł głos mojego męża.
Siedziałam i płakałam, bo nie wiedziałam jak mam mu powiedzieć, że jest teraz nieproszonym gościem we własnym mieszkaniu. Dlaczego dzieci, w które tak dużo inwestujemy, później stają się takie niewdzięczne? Dlaczego myślą tylko o sobie, nie biorąc pod uwagę dobra swoich starych rodziców?
Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale bardzo bym chciała, żeby dorosłe dzieci, które to przeczytają, postawiły się na miejscu swoich starszych rodziców i zastanowiły się, czy poświęcają wystarczająco dużo uwagi ludziom, którzy dali im życie.