Nie mieliśmy miejsca, żeby przenocować przyjaciół. Poprosiłam ich o nocleg w hotelu.

Mój mąż i ja nie mamy własnego mieszkania, wynajmujemy kawalerkę na obrzeżach miasta. Jest trochę ciasno, ale zimą ciepło i nie płacimy wysokich rachunków.

Mamy przyjaciół, również małżeństwo, którzy mieszkają po drugiej stronie kraju. Pewnego dnia postanowili zrobić sobie wycieczkę i nas odwiedzić. Od razu zaznaczyliśmy, że wciąż mieszkamy w ciasnym mieszkaniu i nie będą mogli się u nas zatrzymać z powodu braku miejsca. Myślałam, że się dogadaliśmy.

Na ich wizytę przygotowałam małą ucztę — ugotowałam coś dobrego i kupiłam alkohol. Ogólnie rzecz biorąc, spędziliśmy wspaniały czas, świetnie się bawiliśmy. Zwłaszcza, że tak dawno się nie widzieliśmy.

Ale zaczynało robić się bardzo późno, a przyjaciele nadal nie wychodzili. Zrozumiałam, że wciąż liczyli, że przygarniemy ich na noc. Ale gdzie? Miejsca do spania nie było nawet na podłodze. Byliśmy we czwórkę w małym pokoju.

Cóż, ostatecznie udało nam się razem znaleźć niedrogi hotel i przyjaciele spędzili w nim noc. Nie wiem, czy się wtedy obrazili, ale wydaje mi się, że jeśli odwiedza się kogoś w innym mieście, powinno się wynająć hotel, żeby nie przeszkadzać. Czy mylę się?

-->