Smutna i samotna Maria od lat mieszkała w domu opieki. Miała troje dzieci, ale nikt nie chciał zająć się jej matką. Od dawna nie miała kontaktu z synem, a córki były zajęte własnym życiem, w którym nie było wystarczająco dużo miejsca dla ich matki.
Pewnego dnia, w dniu swoich urodzin, Maria wspominała dawne czasy, zamykając oczy i uśmiechając się gorzko. Bardzo kochała swojego męża, ciężko pracowała, wychowywała dzieci i była doskonałą gospodynią domową. Wszystko jej się udawało, więc ludzie ją podziwiali, a niektórzy nawet jej zazdrościli.
Wkrótce jej mąż zmarł, a córki wyszły za mąż. Maria miała sąsiadkę w domu opieki, która gdzieś zniknęła i pomyślała, że w swoje urodziny jest zupełnie sama.
– Wszystkiego najlepszego, Maria!
To była jej sąsiadka z tortem i kilkoma gośćmi.
– Więc to tutaj byłaś przez cały ten czas!” – wykrzyknęła Maria i uśmiechnęła się.
– To twoje urodziny. Pospiesz się i zdmuchnij świeczki – ponaglili ją goście.
Zaczęli rozmawiać i pić herbatę, a potem udały się do swoich pokoi. Sąsiadka położyła się do łóżka i natychmiast zasnęła.
Maria marzyła o tym, by usłyszeć głos syna, chciała, by pogratulował jej. Często o nim śniła i w snach życzyła mu wszystkiego najlepszego.
Następnego dnia otworzyła oczy i zobaczyła swojego syna Adama rozmawiającego z dyrektorem. Zapytał go, jak jego matka świętowała swoje urodziny. Dyrektor uspokoił go, mówiąc, że sąsiedzi sprawili, że kobieta była zajęta. Syn Marii powiedział, że zabierze ją ze sobą.
– Cały czas byłem za granicą. Nie sądziłem, że moje siostry tak cię zostawią – powiedział Adam. Synowa i wnuczka czekają na ciebie w domu”.
Maria spojrzała na dyrektora, nie wierząc, że po tylu latach może wreszcie opuścić dom opieki.
– Wychowałaś prawdziwego syna – powiedział dyrektor z uśmiechem.