Mój mąż organizuje święta dla swojej matki, a mnie “rozpieszcza” resztkami z ich stołu. Nie wiem, co robić. Czy powinnam się rozwieść tylko dlatego, że mój mąż kocha moją matkę bardziej niż mnie? Jest mi bliski. Ale nie mam też siły tolerować jego nieuwagi

“Maminsynek” to diagnoza. Rozpaczliwie żałuję dnia, w którym zdecydowałam się związać swój los z mężczyzną, który nie może oderwać się od spódnicy swojej matki.

Piotr spodobał mi się od pierwszego wejrzenia. Nie, nie ze względu na wygląd, choć jest całkiem przystojnym mężczyzną. Było w nim coś takiego swojskiego i wzruszającego. Podczas gdy inni faceci często myśleli o sobie, Piotr zawsze interesował się mną. Mój poprzedni chłopak zawsze tylko pytał, jak mi minął dzień.

Piotr zadawał właściwe pytania. Czy jestem zmęczona, czy zdążyłam coś zjeść, i czy jest mi zimno, jeśli na dworze jest chłodno. Zjednał mnie sobie taką uwagą. Pamiętam, że miesiąc po naszym spotkaniu pomyślałam, że będzie wspaniałym mężczyzną. Było jednak kilka dziwnych rzeczy w jego zachowaniu.

Na przykład, zawsze dzwonił do mojej matki o tej samej porze wieczorem. Szczegółowo relacjonował swój dzień. Mówił mi nawet, co jadł na lunch. Jakby miał dziesięć lat, a nie trzydzieści. Ale odrzuciłam swoje podejrzenia. W końcu, kto jest bez wad?

Przed ślubem Piotr otaczał mnie niekończącą się uwagą. Kwiaty bez powodu, prezenty – wszystko było jak w jakiejś babskiej powieści. Jednym słowem zawrócił mi w głowie. Ale to były tylko kwiaty. Jagody przyszły później.

Pierwsze pół roku po ślubie też było magiczne. Mieszkaliśmy osobno i kupiliśmy mieszkanie. Część pieniędzy dali mi rodzice, resztę zarobiliśmy sami. Niewielką kwotę dołożyła teściowa. Ale przy każdej okazji uroczyście przypominała, że powinniśmy jej podziękować za mieszkanie.

Osobiście wolałam jak najmniej kontaktować się z teściową. Nie lubiłam jej od samego początku. Była nadopiekuńczą ciotką. Gnębiła mojego męża tak bardzo, że nie mógł przy niej powiedzieć nawet słowa.

Piotr na początku rzadko dzwonił do mojej mamy w czasie naszej podróży poślubnej. Ale potem najwyraźniej udało jej się go zreedukować. A mój mąż zmienił się nie do poznania.

Nie myśl, że jestem bezpretensjonalną osobą. Nie proszę codziennie o prezenty i kwiaty. Mogę też obejść się bez śniadania do łóżka. Ale nadal oczekuję banalnej uwagi w moje urodziny lub ósmego marca.

Na urodziny matki Andrzej idzie do restauracji i urządza huczną imprezę. Zaprasza lokalne gwiazdy muzyki, obsypuje matkę kwiatami i daje jej prawie diamenty.

A co ja dostaję na urodziny? Skromny bukiet polnych kwiatów i dość skromny przelew na kartkę. Nikt, tak jak mi obiecywano, nie nosi mnie na rękach ani nie napełnia mojej wanny szampanem.

Nie mogę powiedzieć, że nie mogę się doczekać dużej imprezy na moje urodziny. Jeśli nie możesz wyjść, możesz zrobić to romantycznie w domu. Gdybyś przygotował kolację przy świecach, byłabym szczęśliwa jak dziecko. Wrażeń starczyłoby mi do następnych urodzin.

I tak w każde święta. W Sylwestra moja teściowa dostaje róże (wyobrażacie sobie, ile kosztują zimą?) i certyfikat do najdroższego spa w mieście.

W główne święto staję się szczęśliwą posiadaczką zestawu patelni. Byłam przeszczęśliwa, jak możecie sobie wyobrazić.

Ósmego marca Piotr przeszedł samego siebie. Piotr wziął wolne w pracy i pojechał pogratulować mamie. Podarował jej luksusowy bukiet róż i ogromny tort upieczony na zamówienie.

I przyniósł mi kawałek tego tortu. Tak, jeden mały kawałek, wiszący osierocony w ogromnym plastikowym pojemniku.

Mój własny mąż, maminsynek, tak mnie potraktował. Pokazał mi otwarcie i bez żadnej nieśmiałości, że ceni swoją matkę bardziej niż żonę.

Nawiasem mówiąc, mama nie żyje wiecznie, a jego żona, czyli ja, będę z Piotrem jeszcze bardzo długo. Zaczęłam jednak wątpić, czy naprawdę chcę spędzić z nim te lata.

Próbowałam szczerze porozmawiać z mężem. Powiedziałam mu, że ja też zasługuję na jego uwagę. Nie jestem sąsiadką, jestem żoną. Piotr się obraził i odpowiedział, że matka to matka. I nie ma nikogo cenniejszego od tej osoby.

Nadszedł czas, aby pozwolić synowi odejść, aby pozwolić mu żyć własnym życiem. Ale nie, ona przylgnęła do mojego męża i trzyma go mocno palcami.

-->