Najpierw otworzyłam mały sklepik na obrzeżach miasta, a potem – własną sieć sklepów spożywczych

Mąż mnie zostawił, kiedy córka miała osiem miesięcy. Zostałyśmy we dwie – bez pieniędzy, bez pomocy i bez pomysłu na życie. Nie miałam rodziców, bo jestem sierotą, a mąż odwrócił się od nas. A wszystko dlatego, że Olek, mój mąż, był bardzo zazdrosny. Wydawało mu się, że go zdradzam, równocześnie zajmując się małym dzieckiem. Na początku to była zwykła podejrzliwość, ale później przerodziła się w czystą paranoję i ciągłe awantury.

Krótko mówiąc, po tym, jak po raz kolejny oskarżył mnie o niewierność, Olek spakował się i wyszedł z domu. Tym razem na zawsze.

Wspominam te miesiące ze szczególnym bólem. Było mi wtedy strasznie ciężko, i psychicznie, i fizycznie. Ale mimo tego, że miałam malutkie dziecko, udało mi się znaleźć pracę, żeby zarobić chociaż na chleb i mleko.

Było ciężko! Bardzo ciężko! Ale wiedziałam, że ​​dla szczęścia mojej córki jestem w stanie zrobić wszystko.

Minęły lata, Antosia rosła, a ja z pracy bez perspektyw przeszłam na zupełnie nowy poziom dochodów. Najpierw otworzyłam mały sklepik na obrzeżach miasta, a potem – własną sieć sklepów spożywczych. Moja Antosia zawsze miała najlepsze ubrania i zabawki.

Kiedy dorosła, zadbałam o to, żeby zdobyła dobre wykształcenie. Tylko, że Antosi zwyczajnie nie chciało się pracować. Była pewna, że ​skoro ja mam pieniądze, to ona nie musi nic robić, żeby coś dostać.

Kiedy Antosia wyszła za mąż, a ja byłam już starsza i nie mogłam tak dobrze zarządzać sklepami, uzgodniłyśmy, że oddam cały biznes jej i zięciowi, pod warunkiem, że będą mi przekazywać procent od dochodu. Oczywiście się zgodzili. Tylko, że ja swoje pieniądze dostawałam od nich tylko przez pierwsze dwa lata.

Teraz mam sześćdziesiąt cztery lata. Mieszkam w starym mieszkaniu i liczę każdy grosz, żeby wystarczyło mi na rachunki. Córka i zięć zapomnieli o mnie, nie mówiąc już o naszej umowie. Nie dzwonią, nie przychodzą. Czasami aż mi serce krwawi, bo ja oddałam Antosi wszystko, co miałam, a nie otrzymałam nic w zamian.

Ale nie poproszę ich o pomoc – to nie w moim stylu…

-->