Paweł i Maria są małżeństwem od dziewięciu lat. Przez te wszystkie lata mieli nadzieję, że Bóg obdarzy ich szczęściem macierzyństwa, niestety tak się nie stało. Dlatego też wspólnie postanowili zaadoptować dziecko. Postanowili, że będzie to chłopiec, pozostała tylko kwestia wyboru domu dziecka.
Kiedyś Paweł obejrzał program opowiadający historię chłopca, który z wielką nadzieją czekał na znalezienie mamy i taty. Mały miał na imię Michał. Paweł zobaczył małego i stwierdził, że jest on bardzo podobny do jego żony. Zawołał Marię, która coś robiła w kuchni:
– Marysiu, chodź szybko, zobacz jaki ten chłopiec jest do ciebie podobny.
Maria przybiegła do pokoju, przyjrzała się uważnie dziecku na ekranie i poczuła ogarniającą ja miłość.
Michał nie wiedział jak trafił do domu dziecka. Nie pamiętał swoich rodziców. Wkrótce miał skończyć pięć lat i od kiedy pamięta, codziennie czekał na mamę i tatę. Ciągle siedzi w oknie i patrzy czy rodzice po niego przyjdą. Czy zabiorą go do domu. Kiedy tylko widział kogoś nieznanego, jego serce szybko biło i rozpierała go nadzieja, że to po niego przyszli. Ludzie jednak przychodzili i odchodzili, a Michał nadal pozostawał w sierocińcu.
Maria i Paweł przyjechali z pakietem dokumentów dotyczących adopcji Michała. Kiedy chłopiec, jak zwykle po śniadaniu, spojrzał przez okno, zobaczył mężczyznę i kobietę rozmawiających z jego wychowawczynią. Serce mu podskoczyło, sam nie wiedział czemu nagle poczuł się niespokojny. Kiedy po dziesięciu minutach zobaczył ich idących korytarzem w jego stronę, całym sercem i duszą poczuł, że to są jego rodzice, że idą po niego.
Małżonkowie jeszcze nie dotarli do pokoju, z którego podglądał ich Michał, kiedy ten wybiegł im na spotkanie:
– Jesteś moim tatą, prawda? – patrzył na nich z taką nadzieją w oczach, że serce się krajało.
– No tak, oczywiście, jestem twoim tatą, a to twoja mama – Paweł pochylił się do chłopca i wziął go na ręce. Mały z całych sił przytulił się do niego, mocno obejmując go za szyję, a później, obejmując Marię, szepnął:
– Mamo, zawsze wiedziałem, że mnie znajdziesz i zabierzesz. Patrzyłem przez okno i bałem się, że cię nie zauważę.
Michałek miał tyle radości w oczach, że nawet wychowawczyni nie wytrzymała, ukradkiem wybierając łzy.
Życie Michała zupełnie się zmieniło. Rodzice go uwielbiali. Paweł pracował, Maria siedziała z nim w domu, bawiąc się, chodząc na spacery i zapełniając mu szafki zabawkami i ubraniami. Postanowili nie puszczać go do przedszkola. Maria nie mogła się nim nacieszyć. Poświęcili się oboje całkowicie synowi, na którego tak długo czekali.
Minął rok, może trochę więcej, Michał nie wspominał już o swoim życiu w sierocińcu, tak, jakby o nim zapomniał. Jednak na dnie jego duszy zachowały się wspomnienia czasu, gdy wyczekiwał przybycia rodziców. Pewnego razu Paweł wrócił z pracy, gdy Maria szykowała coś w kuchni. Za chwilę zawołała swoich mężczyzn na obiad.
Usiedli do stołu, Maria ugryzła kawałek kotleta i nagle poczuła się źle. Rzuciła wszystko i wybiegła do łazienki. Paweł i Michał spojrzeli na siebie i pobiegli za nią. Stali pod drzwiami łazienki i słuchali jak leci woda z kranu. Po chwili wyszła pobladła Maria i stwierdziła, że chyba jej zaszkodziło surowe mięso, którego próbowała przyrządzając kotlety.
Następnego dnia Maria znowu źle się poczuła. Mąż stwierdził, że koniecznie musi się udać do lekarza. I tym sposobem kobieta dowiedziała się, że zaszła w ciążę. Bardzo ją ucieszyła ta wiadomość, pobiegła więc czym prędzej podzielić się radością z Pawłem.
Gdy mężczyzna zobaczył wybiegającą z przychodni uszczęśliwioną żonę, poczuł ulgę, że nie stało się nic strasznego. Ona podbiegła do niego i powiedziała:
– Będziemy mieli dziecko!
Paweł wyskoczył z samochodu i delikatnie ułożył ją na siedzeniu.
– Oj, nie możesz się teraz niczym obciążać i wykonywać gwałtownych ruchów.
Michał na początku nie miał pojęcia dlaczego rodzice szaleją ze szczęścia, cieszą się jak dzieci i są ciągle radośni. Dlatego zapytał mamę dlaczego jest taka wesoła:
– Synu, będziesz miał rodzeństwo. Cieszysz się? Chcesz mieć siostrę albo brata?
Michał bardzo chciał, zwłaszcza brata. Dziewczyny mu się nie podobały z ich lalkami ale brat to zupełnie inna sprawa. Bardzo ucieszyła go ta wiadomość i zapewnił mamę, że bardzo chce mieć rodzeństwo.
Od tego dnia mężczyźni obchodzili się z Marią bardzo ostrożnie i we wszystkim jej pomagali. Michał przynosił jej wodę i kapcie, żeby mamie nogi nie marzły. Wszyscy razem chodzili do sklepu, żeby kobieta nie musiała nosić nic ciężkiego. Aż w końcu przyszła wiosna i na świat przyszedł Andrzej.
Cała rodzina była szczęśliwa, jedynie Michał od czasu do czasu się zamyślał, odkładał zabawki, po czym znowu zaczynał się bawić. Kiedy mama z bratem wrócili ze szpitala, Michałek nie spuszczał oka z brata. Obserwował. Jest taki mały, śmiesznie marszczy nos, zabawnie cmoka i krzywi buzię. W nocy Andrzejek budzi swoim głośnym krzykiem cały dom i uspokaja się dopiero wtedy, gdy mama weźmie go na ręce.
Po pięciu dniach od powrotu mamy i noworodka że szpitala, Paweł zauważył, że starszy synek zrobił się jakiś smutny. Kiedy wstał rano do pracy i włączył sobie wodę na kawę, zauważył światło wydobywające się spod drzwi pokoju synka. Otworzył drzwi i zastał ubranego Michała, że spakowanym plecakiem i małym pudełkiem z zabawkami.
Paweł nic z tego nie rozumiał:
– Michasiu, dokąd się wybierasz tak wcześnie? Mama i brat jeszcze śpią.
Chłopiec podszedł do taty i powiedział:
– Tato, ja już jestem duży i wszystko rozumiem. Teraz masz Andrzejka a mnie odeślesz do sierocińca. Naprawdę nie chcę tam iść. Spakowałem swoje rzeczy i trochę zabawek, resztę zostawiłem bratu, jak dorośnie to też będzie ich potrzebował.
Paweł spojrzał w smutne oczy Michasia i z trudem powstrzymując łzy przycisnął go do siebie:
– Synu, tak, dorosłeś, masz już siedem lat ale jeszcze nie wszystko rozumiesz. Jesteś tak samo naszym synem jak Andrzej i nawet nie myśl o tym więcej, że cię oddamy. Bardzo cię potrzebujemy, bez ciebie byłoby nam źle. Jesteś dla nas jak rodzony syn, na zawsze. Jesteście naszymi dziećmi, jesteście dwoma braćmi, dorośniecie i zostaniecie razem. Jesteś starszym bratem a kto będzie bronił młodszego?
W tym momencie Maria weszła do pokoju Michała i zobaczyła ten obraz. Nogi się pod nią ugięły, aż usiadła na podłodze:
– Michałku kochany, dlaczego nie pomyślałeś o nas? Kto pomoże nam wychować twojego młodszego brata? Kto będzie go uczył zabawy w chowanego? Tata i ja bardzo długo cię szukaliśmy i bardzo cię kochamy. Nigdy więcej nie myśl o sierocińcu, nigdy tam nie wrócisz, obiecujemy ci to z tatą. Kochamy cię tak samo jak Andrzeja, mały po prostu wymaga teraz więcej naszej uwagi, wybacz, jeśli nie mamy dla ciebie wystarczająco dużo czasu. Jesteś największych skarbem dla mnie i dla twojego ojca.
Michał mocno płakał ale były to łzy radości, znów poczuł się szczęśliwy jak wtedy, kiedy mama i tata zabrali go z domu dziecka. Kamień spadł mu z serca, bo chociaż rodzice nie zdawali sobie z tego sprawy, on wciąż pamiętał skąd go zabrali.
Minął czas. Andrzej dorastał, Michał chodził do szkoły, tata pracował a mama siedziała w domu z młodszym bratem i odbierała starszego ze szkoły.
Maria za każdym razem w modlitwie dziękuje Panu za Michałka. Z jakiegoś powodu jest przekonana, że to właśnie dzięki niemu zostali z mężem obdarowani drugimi synem.