Swietłana P. okazała się bestią
Jedną z pierwszych osób, która o tym usłyszała, jest lekarka, która została wezwana, aby zbadać dzieci. Maluchy były skrajnie niedożywione i wycieńczone. – Zwykle badam dzieci przez zabawę. Tu nie było o tym mowy – przytacza zeznania lekarki “Gazeta Wyborcza”. – Dzieci były wystraszone. Rączki na kolanach, spuszczone głowy, brak kontaktu wzrokowego. Blade, bardzo wychudzone. Potwierdziłam niedobór masy ciała. Pięciolatka ważyła 11 kg. Stan uzębienia był fatalny. Takiej próchnicy nigdy nie widziałam. To nie były zaniedbania, które powstały w kilka tygodni – opisywała wstrząsające szczegóły kobieta.
W Ukrainie nikt nie dostrzegł problemu w domu Swietłany P.
Trudno uwierzyć, że stanem zdrowia dzieci nie zaniepokoił się wcześniej żaden lekarz w Ukrainie. Na tym jednak nie koniec wstrząsających zeznań lekarki. Przełomem okazały się dolegliwości żołądkowe jednej z dziewczynek. – Wymiotowała, bolał ją brzuch. Tłem były emocje. Tej nocy zaczęła opowiadać o przemocy, którą stosowała Swietłana – wspominała lekarka. – Nigdy nie widziałam takiego dziecka oczy wpatrzone w jeden punkt, kapały z nich łzy, a ona mówiła i mówiła. Wyrzucała z siebie informacje. Kończyła jeden temat, zaczynała drugi. Następnego dnia zaczęły mówić kolejne dzieci – relacjonuje kobieta.
Okrucieństwo Swietłany zdawało się nie mieć granic. Gazeta Wyborcza przytacza, że jednemu z dzieci Ukrainka za karę wkładała do buzi brudną pieluchę, innemu kazała jeść wymiociny. Za najmniejsze przewinienia karała brakiem snu. Dzieci przez całą noc musiały stać i nie wolno im było usiąść. Dzieci miały na głowie łyse placki, bo Swietłana wyrywała im włosy. Biła je dłonią odzianą w duże pierścionki, żeby bardziej bolało. Policja znalazła na jednym z pierścionków Swietłany DNA jednej z jej przysposobionych córek.
Swietłana P. biła ręką z pierścionkami
53-latka znalazła również sposób na to, jak na poszkodowanych już i tak przez los dzieciach zarabiać. Jej podopieczni opowiedzieli, jak przysposobiona matka oddawała je pedofilom. Mieli przyjeżdżać do ich domu zarówno w Ukrainie, jak i już w Polsce. Aby dzieci były dla obrzydliwych zboczeńców łatwiejszymi ofiarami, miały być faszerowane lekami, narkotykami i podejrzanymi grzybami. Niektóre z dzieci po tych specyfikach wymiotowały.
Swietłana P. sama też molestowała dzieci
Chłopcy opowiedzieli o tym, że sama Swietłana również dopuszczała się wobec nich czynów seksualnych. Obraz, jaki wyłonił się z tych zeznań, jest odrażający. Swietłana trafiła za kratki, a dzieci znalazły spokojną i bezpieczną przystać w polskich rodzinach. Strona ukraińska czyni starania, aby wróciły do kraju. Polskie służby nie chcą się na to zgodzić. I problemem nie jest tylko tocząca się w ich ojczyźnie wojna. Przede wszystkim jest nim obawa, że dzieciom znów będzie się działa krzywda. Przecież te dzieci już raz służby ukraińskie zawiodły.
Swietłana P. może iść do więzienia na długo
Swietłana P. nie przyznaje się do zarzucanych jej przez prokuraturę czynów. Śledczy oskarżyli ją o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziećmi, bicie, zastraszanie, poniżanie, ograniczanie dostępu do jedzenia, picia, ale również toalety. 53-latka doprowadziła do skrajnego niedożywienia niektórych dzieci. Najpoważniejszym z zarzutów jest jednak przemoc seksualna oraz przekazywanie dzieci pedofilom, z czego uczyniła sobie stałe źródło utrzymania. Swietłanie P. grozi do 15 lat więzienia.