Mama chciała pomóc, a zniszczyła włoskie meble

Niedawno odwiedziła nas moja mama. Mąż kazał mi wybierać. Powiedział, że już jej więcej do domu nie wpuści. Wydaje mi się, że trochę przesadza. Historia była taka.

Drugi rok jestem na urlopie wychowawczym, urodziłam bliźnięta. No i katastrofalnie z niczym nie nadążam. Czasami po prostu wszystko się wali. No, ale co robić? Na nianię nie mamy pieniędzy, ale na wsi mieszka moja mama. Pewnego razu postanowiłam więc do niej zadzwonić, a ona chętnie zgodziła się pomóc.

Pierwszego dnia wszystko było bardzo dobrze. Miał kto zostać z dziećmi. Udało mi się przynajmniej trochę poleżeć w wannie. I normalnie zjeść śniadanie. Nie powiem, że mamy w domu bałagan. Ale rzeczywiście, przed narodzinami dzieci było lepiej posprzątane i nie było nikogo, kto by aż tak śmiecił.

No więc mama sama zaproponowała, żebym poszła z dziećmi do parku i dobrze się bawiła chociaż przez 2-3 godziny. W tym czasie mama miała trochę posprzątać. Chętnie się zgodziłam. Nie lubię, kiedy ktoś przekłada moje rzeczy, ale tym razem naprawdę trzeba już było posprzątać.

Dziewczynki i ja świetnie się bawiłyśmy, obeszłyśmy wszystkie huśtawki i inne atrakcje na placu zabaw. Do domu wróciłyśmy bardzo zadowolone.

Powitała nas mama. Mieszkanie pachniało czystością. Ależ byłam zadowolona! Ale weszłam do przedpokoju i zobaczyłam, że nasze włoskie meble z ciemnego dębu pokryły się jakimiś białymi plamami. Mama powiedziała, że nie chciała używać chemii i zdecydowała się na własną, ludową metodę. Wtedy prawie zemdlałam. Wydaliśmy na te meble strasznie dużo pieniędzy.

Do tego wszystkiego jeszcze mąż wrócił z pracy. I zaczęła się taka awantura, że aż strach. Oczywiście nie broniłam mamy. Mogła pomyśleć, zanim coś zrobiła.

Męża jednak trochę poniosło i powiedział o kilka słów za dużo. Nic dziwnego, że mama się obraziła. Nie zrobiła tego przecież celowo. Skąd miała wiedzieć na wsi, że coś takiego może się stać ze zwykłymi meblami.

Mąż kazał mamie natychmiast się spakować. Że wcale nie potrzebujemy takiej pomocy. Oczywiście wiedziałam, że mąż przesadził. Ale pomogłam się mamie spakować i oczywiście ją przeprosiłam.

Kiedy mama wyjechała, postanowiłam ponownie porozmawiać z mężem i powiedzieć, że bardzo brzydko potraktował swoją teściową. Jedna odpowiedział, że już nigdy nie wpuści żadnych pomocników do swojego domu.

Od tej pory kilka razy dzwoniłam do mamy, ale nie zawsze odbiera telefon i słyszę w jej głosie, że wciąż czuje się urażona. Co więc powinnam zrobić? Jestem między młotem a kowadłem.

Teraz wszystkim zajmuję się sama. Bez pomocników, żeby nie wywoływać kolejnych awantur.

-->