Stałam tak w tym korytarzu, jeszcze w butach. Łzy płynęły mi po twarzy. Zrozumiałam, że Kasia mówi o mnie, ponieważ Leon nie miał innych sióstr. Ale to mnie bardzo zabolało, że tak bezczelnie kłamie

Oboje z mężem dobrze zarabiamy. Dla nas i dzieci wystarcza. Staramy się też pomagać naszym rodzicom, bo są już na emeryturze i potrzebują opieki. Poza rodzicami często pomagam też mojemu młodszemu bratu Leonowi. Żal mi go, bo pracuje jako ochroniarz, widać, że mało zarabia. Mieszkają w wynajętym mieszkaniu, za które płacą z pensji brata, ponieważ jego żona Kasia jest teraz na urlopie wychowawczym – niedawno urodziła im się druga córka. Dlatego co tydzień staram się zrobić im większe zakupy – oprócz podstawowych produktów, takich jak makaron czy masło, zawożę im owoce i słodycze dla dzieci, mięso, wędliny, czasem ryby.

Kupuję też dzieciom porządne ubrania, bo żal mi moich bratanic. Zabawki, które mają w domu, też ja kupiłam, a bratowej nigdy nie oddaję swoich starych ciuchów, bo myślę, że to by ją mogło urazić. Dlatego kupuję jej ładne i dobrej jakości ubrania. Często daję jej coś z kosmetyków, bo rozumiem, że z pensji mojego brata nie będzie jej stać na wiele. Oprócz tego często daję mojemu bratu i jego żonie pieniądze. Kilka razy próbowałam pomóc Leonowi znaleźć dobrą pracę, ale on nie jest zainteresowany. Nie stara się zarabiać więcej, żeby poprawić sytuację materialną rodziny. Dlatego jestem tu bezsilna.

Ale ostatnio zdarzyło się coś, co sprawiło mi prawdziwą przykrość. Któregoś dnia przyjechałam do brata z zakupami. Drzwi wejściowe były otwarte, więc po prostu weszłam do środka. Słysząc śmiech i rozmowę zrozumiałam, że bratowa ma gości. Ale kiedy zdejmowałam w przedpokoju buty, żeby wejść i się przywitać, usłyszałam coś, czego się nie spodziewałam usłyszeć.

– A co ty sobie myślisz, – powiedziała Kasia, – siostra mojego męża żyje jak pączek w maśle. Mają pieniądze i samochody. Duże mieszkanie. A my? Wynajmujemy tę ruinę. No i sama powiedz, czy ona nie mogłaby nam też kupić mieszkania? Mogłaby. A dlaczego nie kupi? No właśnie, po prostu nie chce!

– Och, Kasiu, – zaczęła jej współczuć przyjaciółka mojej bratowej, – nawet nic mi nie mów. Są po prostu bogaci i się wywyższają. Nie chcą nawet pamiętać o biednych krewnych.

Kasia westchnęła teatralnie i kontynuowała.

– Żeby chociaż od czasu do czasu przywiozła dzieciom coś słodkiego. Ale nie! Dla siebie kupuje zagraniczne delikatesy, a mi nawet cukierka nie da. Powiem ci, że nigdy nie spotkałam tak skąpej i bezdusznej osoby, jak siostra mojego męża.

Stałam tak w tym korytarzu, jeszcze w butach. Łzy płynęły mi po twarzy. Zrozumiałam, że Kasia mówi o mnie, ponieważ Leon nie miał innych sióstr. Ale to mnie bardzo zabolało, że tak bezczelnie kłamie. Nigdy niczego nie żałowałam jej ani bratu, nie mówiąc już o ich dzieciach. Dlaczego tak się zachowała? Bo nie kupiłam im mieszkania? Czy oni myślą, że jestem taka bogata, żeby rozdawać takie pieniądze, i to ludziom, którzy i tak tego nie docenią?

– Och, przyjechała siostra mojego męża, – powiedziała Kasia słodkim głosem, kiedy mnie zobaczyła. – Właśnie opowiadam mojej przyjaciółce, jakie mamy szczęście, że jesteś. Napijesz się herbaty?

– Nie. Już wychodzę.

I poszłam, bo nie widziałam sensu, żeby zostawać tam, gdzie w taki sposób się o mnie mówi.

-->