Oliwka ze szkoły wróciła zmieniona. Wszystko działo się za jej plecami. “Zrobiły jej to panie w świetlicy”

Szkoła to miejsce, gdzie dziecku nie powinien spaść włos z głowy, ale 8-letnia Oliwka z Handzlówki na Podkarpaciu doświadczyła zupełnie czegoś innego. Podstępnie ocięto jej długi kawałek warkocza. Zrobiła się afera, w którą zamieszane są sprzątaczka i opiekunka ze świetlicy. Rodzice pierwszoklasistki zgłosili sprawę na policję!

Wszystko działo się 12 kwietnia. — Córeczka wróciła ze szkoły. I nawet nie wiedziała, że ma obcięte włosy. Zdziwiłem się, kiedy ją zobaczyłem. Pytałem żony, ale ona była tak samo zaskoczona. Postanowiłem to wyjaśnić — stwierdza pan Grzegorz, ojciec 8-latki.

Najpierw zapytał wychowawczynię. Ale usłyszał, że nie było żadnych zajęć z nożyczkami i nauczycielka nie zauważyła, by któryś z rówieśników komukolwiek w ten sposób dokuczył.

Wyjaśnieniem incydentu zajął się dyrektor. — Od niego dowiedziałem się, że to stało się w świetlicy. Włosy miała obciąć nożyczkami sprzątaczka, a uwagę córeczki w tym czasie odwróciła opiekunka. Rozmawiałem z tymi kobietami. Od sprzątaczki usłyszałem, że przecież nic takiego się nie stało — mówi pan Grzegorz.

Dziecko miało najdłuższe włosy

Oliwka miała najdłuższe włosy z całej szkoły. Nie obcinała ich od urodzenia i sięgały jej do pół łydki. A teraz kończą się na plecach. — Straciła jakieś 15-20 cm warkocza — uważa tata.

— To był tylko centymetr, no może dwa — stwierdza w rozmowie z “Faktem” sprzątaczka. Potwierdza, że wszystko działo się w świetlicy. Na pytanie, dlaczego to zrobiła, wzrusza ramionami.

Wszystko działo się 12 kwietnia. — Córeczka wróciła ze szkoły. I nawet nie wiedziała, że ma obcięte włosy. Zdziwiłem się, kiedy ją zobaczyłem. Pytałem żony, ale ona była tak samo zaskoczona. Postanowiłem to wyjaśnić — stwierdza pan Grzegorz, ojciec 8-latki.

Najpierw zapytał wychowawczynię. Ale usłyszał, że nie było żadnych zajęć z nożyczkami i nauczycielka nie zauważyła, by któryś z rówieśników komukolwiek w ten sposób dokuczył.

Wyjaśnieniem incydentu zajął się dyrektor. — Od niego dowiedziałem się, że to stało się w świetlicy. Włosy miała obciąć nożyczkami sprzątaczka, a uwagę córeczki w tym czasie odwróciła opiekunka. Rozmawiałem z tymi kobietami. Od sprzątaczki usłyszałem, że przecież nic takiego się nie stało — mówi pan Grzegorz.

Dziecko miało najdłuższe włosy

Oliwka miała najdłuższe włosy z całej szkoły. Nie obcinała ich od urodzenia i sięgały jej do pół łydki. A teraz kończą się na plecach. — Straciła jakieś 15-20 cm warkocza — uważa tata.

— To był tylko centymetr, no może dwa — stwierdza w rozmowie z “Faktem” sprzątaczka. Potwierdza, że wszystko działo się w świetlicy. Na pytanie, dlaczego to zrobiła, wzrusza ramionami.

Opiekunka ze świetlicy stwierdza: — Sprawa została już wyjaśniona, dziewczynka przeproszona. Nie chcę się już na ten temat wypowiadać — mówi i dodaje jeszcze: — Dziecko chodzi na świetlicę, mamy dobry kontakt z rodzicami.

Sprzątaczka i opiekunka są zdziwione, że rodzice wciąż mają pretensje.

— Doszło do naruszenia nietykalności dziecka. Dla mnie to nie mieści się w głowie, że można się w ten sposób zachować — mówi pan Grzegorz.

Dyrektor szkoły, Zbigniew Tomasik, w rozmowie z “Faktem”, wyjaśnia, że placówka ma ograniczone możliwości działania, ponieważ zaangażowane osoby nie są jej pracownikami.

— Zajęcia świetlicowe, na których doszło do incydentu, odbywały się poza programem lekcyjnym i były prowadzone przez ośrodek kultury, odrębną jednostkę — stwierdza dyrektor. Przyznaje, że sytuacja była niedopuszczalna, ale nie może wyciągnąć konkretnych konsekwencji.

Zawiadomienie do policji

Sprawa trafiła do kuratorium, które w szkole przeprowadziło wizytację. Skarga wpłynęła także do policji.

— Materiały dotyczące tego zdarzenia zostały przekazane do sądu, ponieważ procedura rozpatrywania takich przypadków odbywa się w trybie prywatno-skargowym. To oznacza, że rodzice dziecka muszą wnieść prywatny akt oskarżenia — wyjaśnia aspirant Wojciech Gruca, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łańcucie.

Rodzice są zdecydowani na sprawę w sądzie.

— Nie chodzi o zadośćuczynienie, ale zakaz pracy z dziećmi — mówi ojciec dziewczynki.

Sprzątaczka nie pracuje już w szkole, została przeniesiona do innej placówki.

-->