Zwariowałaś na starość? Powinnaś pomyśleć o swojej rodzinie, a nie o sobie!

Zawsze starałam się być idealna dla mojej rodziny, aby mąż i synowie byli szczęśliwi, aby w domu był porządek, a obiad był zawsze świeży. Jednak wkrótce zmęczyłam się byciem koniem pociągowym i chciałam żyć dla siebie. Mąż zauważył te zmiany i zagroził mi rozwodem.

Wyszłam za mąż w wieku 22 lat i zaraz po raz pierwszy została mamą, a rok później urodził się drugi syn. Wydawało mi się wtedy, że świat kręci się wokół mojej rodziny, nosiłam wszystko na sobie, czyniąc z siebie ofiarę.

Mogę śmiało powiedzieć, że przez te wszystkie lata byłam wzorową matką i żoną, bo wszyscy mi o tym mówili. Ale czy byłam z tego zadowolona?

Mój mąż nawet nie wiedział, gdzie są jego skarpetki, a wszystkie jego rzeczy były starannie złożone przed pójściem do pracy. Sama wszystko dla niego kupiłam, zapisałam do fryzjera i rozwiązałam wszystkie problemy zdrowotne.

Gotowałam kilka razy dziennie, nie zapominając o deserach i różnych pysznościach. Śledziłam życie wszystkich członków rodziny i robiłam wszystko, aby ich życie było jak najbardziej komfortowe.

Tylko ja zajmowałam się dziećmi, a mój mąż tylko poklepywał swoich synów po ramieniu. Czasem pomagały babcie, ale robiły to bez entuzjazmu. Wszystkie problemy związane ze szkołą, zajęciami dodatkowymi spadły również na mnie. Mąż nawet nie wiedział, gdzie na zajęcia chodzą jego synowie.

Oczywiście nie myślałam o sobie, nie miałam na to czasu, w dodatku byłam rozdarta między pracą, a domem. Nie miałam czasu na obejrzenie serialu, czy przeczytanie książki i taki luksus wydawał mi się czymś nieosiągalnym.

Kiedy dzieci zaczęły budować swoje życie, zakładać rodziny i nagle zdałam sobie sprawę, że nie żyłam tak, jak chciałam. Spojrzałam w lustro i westchnęłam, kim jest ta stara i wyczerpana kobieta? Oddałam wszystko dla dobra moich dzieci i męża, ale nigdy nie usłyszałam „dziękuję”.

Przez te wszystkie lata nigdy nie byłam na wakacjach, opiekowałam się dziećmi i pomagałam teściowej na wsi – tak spędziłam dwa letnie miesiące, które nazywają się wakacjami, bo nigdy nie mieliśmy pieniędzy na jakąś wycieczkę.

Mój mąż mnie nie zrozumie, bo prowadził intensywne życie, ponieważ obecność dzieci go nie obciążała. Chodził na imprezy firmowe, do restauracji z przyjaciółmi, łowił ryby. Nigdy się niczym nie przejmował, więc wygląda znacznie lepiej niż ja.

Postanowiłam zmienić swoje życie i przestałam prasować skarpetki i czyścić wszystko do połysku. W końcu pozwoliłam sobie na drzemki w porze lunchu i wieczorne czytanie książki, kupiłam sobie kilka nowych sukienek i zapisałam się pierwszy raz do fryzjera. Siebie! – Nie dzieci i męża.

Moje zmiany nie podobały się mojemu mężowi, bo uważa, że ​​powinnam nadal poświęcać więcej uwagi tego co powinnam robić  w domu. Jest przyzwyczajony do wykrochmalonych koszul i świeżych ciast, więc nie zamierza z tego rezygnować. Ostatnio wpadł w szał, kiedy odmówiłam zapisania go do fryzjera, tylko po prostu podyktowałam mu numer telefonu.

– Zwariowałeś na starość? Powinieneś pomyśleć o swojej rodzinie, a nie o sobie!

– Tak, myślałam o tobie przez całe życie. A gdzie wdzięczność?

Mąż powiedział, że jeśli wszystko nie będzie po staremu, złoży pozew o rozwód. Potrzebuje normalnej żony, nie egoistki, choć ja wcale się tym nie zgadzam. Chcę być szczęśliwym człowiekiem, bo na to zasługuję! Prawda?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->