Nie byłam w stanie zajmować się moimi niegrzecznymi wnukami.

Zmęczyłam się wnukami i zawiozłam je do rodziców mojej synowej…

Mój syn jest ojcem dwójki dzieci. Wnuczka ma 8 lat, a wnuk ma 5 lat.

Szczerze mówiąc, trudno nazwać mnie dobrą babcią, ponieważ nie spędzam dużo czasu z moimi wnukami. A jako mama nie byłam idealna, syna wychowywali głównie moi  rodzice, a ja byłam zajęta karierą. Mieszkałam z nimi, ponieważ urodziłam dziecko, nie będąc z ojcem dziecka. Kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży, od razu uciekł, także moi rodzice włożyli całą swoją miłość w wychowanie wnuka, więc niczego nie potrzebował. Mogłam spokojnie cieszyć się życiem i wspinać po szczeblach kariery.

Nigdy mnie nie wzruszył widok moich wnuków i mogę powiedzieć, że nie darzę ich szczególną miłością. Z synem zbliżyłam się dopiero w okresie dojrzewania, kiedy mieliśmy wspólne zainteresowania, mieszkaliśmy razem, więc mieliśmy wiele miłych wspomnień związanych z tym okresem. Wkrótce wyjechał do wojska, a później otrzymał wyższe wykształcenie i postanowił poślubić dziewczynę, z którą znali od kilku lat. W tym okresie zmarli moi rodzice i zostawili mi w spadku mieszkanie i domek.

Od tego czasu cały wolny czas spędzam na wsi, a syn coraz częściej daje mi do zrozumienia, że ​​powinnam zabrać ze sobą wnuki. Na początku szukałam wielu wymówek, bo, powtarzam, nie przepadam za spędzaniem czasu z dziećmi. Dzieci są kapryśne, źle wychowane, nie da się z nimi spokojnie uzgodnić czegoś, bo od razu wpadają w napady złości. Kiedy dzieci wyjeżdżały na wakacje, ja musiałam zostać z wnukami pod jednym dachem przez dwa tygodnie i prawie płakałam z bezsilności!

To było prawdziwe piekło. Dwa razy szukałam mojej wnuczki po całej wiejskiej wsi, bo uciekła z miejscowymi chłopakami, a wnuk skubał mi wszystkie pomidory w ogródku, bił też kota sąsiada. Rozumiem, że nie jestem dobrą babcią, bo naprawdę nie mogę sobie z nimi poradzić, nie dogaduję się z nimi i tyle. Kiedy nie mogłam tego znieść, zebrałam dzieci i zawiozłam je do rodziców synowej, bo nie dałam rady z nimi dłużej wytrzymać! Byli na mnie obrażeni, ale się zgodzili, a potem zadzwonili i poskarżyli się ojcu, więc syn z synową musieli wcześniej wrócić z wakacji.

Oczywiście moja synowa wywołała skandal i doprowadziła mnie do skrajności, krzycząc, że zobowiązałam się i powinnam zajmować się wnukami bez niczyjej pomocy, dodając, że z​​rzuciłam wnuki na jej chorą mamę. Choć  po wyglądzie nie można powiedzieć, że jest chora… Ostrzegałam dzieci, że boję się nie dać sobie rady, ale i tak nałożyli na mnie ten ciężar. Więc po co teraz te pretensje? Mam miękki charakter, nie potrafię na nich krzyczeć i robić z siebie surowej babci, a u nich najwyraźniej tak właśnie powinno być.

Czy naprawdę jestem winna temu, że moje wnuki są tak niegrzeczne?

-->