85-latka na starość tonie w długach, które zaciągnęła na ratowanie ciężko chorego męża. Kobieta nie jest w stanie ich spłacić. Jednym z wierzycieli jest spółdzielnia mieszkaniowa, która wystąpiła o eksmisję seniorki. Jej los poruszył komornika, który wstrzymał czynności. Materiał “Interwencji”.
Halina Bober mieszka w Będzinie. Seniorka w niewielkim własnościowym lokalu mieszka prawie pięćdziesiąt lat. Niestety już za kilka miesięcy może stracić dach nad głową.
– Pojawia się licytant, a później jest tak, że jest nowy właściciel i on zarządza swoją nieruchomością. Jeśli pani Halina nie opuści dobrowolnie swojego mieszkania, to właściciel może skierować pozew o eksmisję i trzeba będzie ją wykonać – wytłumaczył procedury komornik Piotr Sikorski.
– Odbiorę sobie życie, ja się nie dam wyrzucić stąd. Niech mnie lepiej zawiozą na cmentarz – powiedziała kobieta.
Seniorka miała bardzo trudne dzieciństwo. Mając zaledwie kilka lat z rodzicami i bratem została zesłana na Syberię. O tym tragicznym wspomnieniu nie może zapomnieć do dziś.
Musi spłacać długi męża
– Tak jak staliśmy… Nie wolno było nic wziąć, wsadzili nas do krowich wagonów i jechaliśmy. Nie wiem, ile miesięcy… To jest coś okropnego: ani się umyć, ani ubikacji. Wprost nie do uwierzenia, że człowiek może to przeżyć. Później patrzymy, a oni nas do lepianek… Ani okna, jedynie drzwi były i my w tych lepiankach mieszkaliśmy – opowiedziała Halina Bober.
Po wojnie życie zaczęło się układać. Halina wyszła za mąż za Edmunda Bobra. Oboje ciężko pracowali. Trzynaście lat temu mężczyzna zachorował. Kobieta, by leczyć męża, popadała w coraz większe długi. Brała kredyty w parabankach. Siedem lat temu, już po śmierci męża, okazało się, że musi dodatkowo spłacać jego długi.
– Jak umarł, to dowiedziałam się, że miał 16 tysięcy zł długów i ja to spłacam, bo on jeździł po całym świecie do lekarzy. Tak chciał się ratować, a nie powiedział nic. On nie miał odleżyn, tylko miał rakowe otwory. Jeden plaster kosztował 60 zł, drugi 70 zł, trzeci 25 zł, a tego trzeba było dużo na tydzień – powiedziała Halina Bober.
– To nie jest osoba, która kłamie, która naciąga, która zrobiłaby sobie źródło utrzymania z robienia długów. To jest przypadkowy dłużnik – zaznacza komornik Piotr Sikorski.
“Komornik powiedział, że przyszedł z pomocą”
Kobiecie zostaje 300 złotych na życie. Nie stać ją na zapłacenie czynszu. Wśród wierzycieli jest więc także spółdzielnia mieszkaniowa w Będzinie. Tam staruszka ma 33 tysiące długu. Spółdzielnia postanowiła dług ściągnąć – poprzez licytację komorniczą. Komornik jednak egzekucję na razie wstrzymał.
– Myślę, że poprzez działanie wespół zespół z panią i nie tylko ulżymy pani – przekazał komornik Piotr Sikorski.
– Byłam zszokowana, komornik powiedział, że przyszedł do mnie z pomocą. Zaniemówiłam i się rozpłakałam, mówię: niech mi pan pomoże, błagam pana, żebym się nie znalazła na ulicy – opowiedziała Halina Bober.
– Jest kilku wierzycieli, ale tylko jeden skierował egzekucję z nieruchomości. Jeżeli ktoś widzi osobę, która ma 85 lat, jest bezradna, jej życie nie było łatwe, a na sam koniec wydaje się tragiczne, nie do przejścia, to w każdym w nas włączy się empatia – stwierdził komornik.
“Pierwszy kamyczek rzucił w lawinie dobra komornik”
Przed kamerą “Interwencji” zgodził się wystąpić Michał Fiuk, prezes Spółdzielnia Mieszkaniowej “Wspólnota” w Będzinie. Z rozmowy wynika, że jest szansa na przełom.
Reporterka: Czy nie możecie mieć wzgląd na to, że jest to 85-letnia kobieta i wycofać ten wniosek?
Prezes spółdzielni: Uczynię wszystko, by pomóc pani Halinie. Jeżeli te zaległości nie będą dalej się generowały, zadłużenie nie będzie wzrastało, noszę się wtedy z wnioskiem o zatrzymanie postępowania.
– Myślę że kiedy ludzie usłyszą tę historię, że jest taka starsza osoba, która poniekąd jest bezradna, to znajdziemy ludzi dobrej woli, uruchomimy tę dalszą lawinę dobra. Dla mnie jest fenomenalne, że ten pierwszy kamyczek rzucił w tej lawinie komornik – podkreślił Grzegorz Siemko z Fundacji “Akademia Dobrych Pomysłów”.