Kilka tygodni temu do mediów trafiła wstrząsająca informacja o śmierci ukochanej Michała Wójcika z kabaretu “Ani mru mru”.
Kobieta walczyła z chorobą nowotworową, co nie było tajemnicą, bo swego czasu kabareciarz zaczął prosić ludzi o wpłacanie pieniędzy na leczenie ukochanej.
“Całe życie pomagałem, dziś wyciągam rękę o proszę o pomoc was. Moja Jania zachorowała. Ale rak to nie wyrok, chcemy podjąć z nim walkę. Nie damy się!” – pisał Michał w sieci.
Janina Włudarczyk walczyła z rakiem trzy lata. Ostatecznie tę walkę przegrała. Jej pogrzeb odbył się w marcu, ale informacja ta przedostała się do mediów dopiero po miesiącu.
Niestety, jak donosił “Super Express”, z Michałem nie jest aktualnie najlepiej…
“Michał jest w bardzo ciężkim stanie psychicznym. Jest zdruzgotany, ale wie, że musi żyć i pracować dla dziecka. Mimo że jest mu bardzo ciężko stara się nie poddawać” – wyjawił przyjaciel Wójcika.
Kabareciarz nie mógł też zrezygnować z pracy, bo miał podpisane liczne kontrakty. Okazało się, że rzucenie się w wir pracy przyniosło swego rodzaju ukojenie, ale nie na długo.
“Kiedy widziałem się z nim chwilę przed Wielkanocą, jego stan mocno mnie zaniepokoił” – mówił “Super Expressowi” kolega.
Najnowsze wieści od sąsiadów i osób z otoczenia Michała też nie napawają optymizmem. Jak donosi “Rewia”, Michał jest w naprawdę kiepskim stanie.
“Nie może pogodzić się z jej śmiercią. Lecz mimo ogromnego smutku wie, że musi żyć dalej i opiekować się synkiem. Praca i obowiązki trzymają go w ryzach, są dla niego terapią po tragedii, którą przeżył i ratują go przed depresją” – alarmuje “Rewia”.
Trzymamy kciuki za Michała, by wszystko dobrze się ułożyło…