Z biskupami miał na pieńku. Zaufał kryminaliście. O nim jest słynny film “Johnny”. Miliony pokochały ks. Jana

“Johnny” 23 września 2022 r. wszedł na ekrany kin i już w pierwszym dniu podbił serca widzów. Dotychczas obejrzały go setki tysięcy osób. Teraz film dostępny jest na platformach internetowych. Od kilku dni jest hitem Netflixa.

“Johnny”. To historia księdza Jana Kaczkowskiego i Patryka Galewskiego

To opowieść oparta na faktach. Pokazuje historię założyciela Puckiego Hospicjum im. Ojca Pio, ks. Jana Kaczkowskiego. U którego w 2012 r. zdiagnozowano glejaka mózgu. Pokazuje niezwykłą relację księdza z kryminalistą Patrykiem Galewskim. Patryk ćpał, kradł, ludzie się go bali… Na koncie ma kilkadziesiąt wyroków, miał pójść na osiem lat do więzienia. — Trzy razy próbowałem odebrać sobie życie. Gdyby nie on, to pewnie siedziałbym w pierdlu albo już bym nie żył – mówił szczerze w rozmowie z “Faktem” Patryk Galewski.

To dzięki księdzu wyszedł na ludzi. Teraz Patryk jest kochającym mężem i ojcem trójki dzieci, a także… znakomitym kucharzem.

Patryk tak podsumowywał film i swoją relację z księdzem: biskupi nie akceptowali jego działań. On zaufał kryminaliście, a dzięki filmowi, miliony na nowo pokochały tę postać.

W filmie jest mocne nawiązanie do relacji ks. Jana z ówczesnym arcybiskupem, który głośno krytykował jego działania i twierdził, że ten lansuje się na chorobie. Duchowny nie pozostawał dłużny, tak mówił w jednym z wywiadów:

“Księża biskupi muszą pamiętać o tym, że nie są nieomylni. Chociaż czasem ten dwór, który wokół siebie wytwarzają albo który się samodzielnie wokół nich wytwarza, stwarza im wrażenie nieomylności. Apeluję z wielką pokorą synowską, żeby byli niezwykle krytyczni wobec siebie. Niezwykle krytyczni wobec swojego otoczenia. Wtedy będą w sposób czysty i wiarygodny przekazywali Ewangelię”.

Dawid Ogrodnik w roli ks. Jana Kaczkowskiego. “Wygląda jak Jan i mówi jak Jan”

W filmie w rolę Patryka, wcielił się aktor Piotr Trojan. To do tego filmu niezwykłą metamorfozę przeszedł Dawid Ogrodnik. To on zagrał księdza. – Wygląda jak Jan i mówi jak Jan – zachwycali się twórcy filmu.

I rzeczywiście trudno odróżnić Dawida w roli Jana od prawdziwego księdza Jana.

– Umrzeć w Wielkanoc to dar Boży – mawiał papież Benedykt XVI, a ksiądz Jan Kaczkowski odszedł w Poniedziałek Wielkanocny.

Rocznica śmierci ks. Jana Kaczkowskiego

Właśnie mija 7 lat od jego śmierci. Umarł w domu w Sopocie, otoczony rodziną. Miał niespełna 39 lat. Od czterech lat zmagał się z glejakiem mózgu. Diagnozę lekarzy usłyszał 1 czerwca 2012 r. Dawano mu zaledwie pół roku życia, a każdy kolejny miesiąc miał być cudem.

– Ten glejak czwartego stopnia, który bardzo źle rokuje, nie jest dla mnie niczym przyjemnym – pisał ks. Jan w swojej książce “Grunt pod nogami”. – Ale też nie jest jakimś potworem i tragedią, jestem po prostu chory. Ani ze mnie żaden wielki bohater ani jakaś wielka ofiara. To, co się dzieje w mojej głowie, każe mi wykorzystać ten nowotwór, żeby cały czas machać łapami i mówić to, co mi sumienie dyktuje w kontekście prawdy. I dobić do końca – zejść ze stanowiska księdza, kiedy taka będzie wola Pana Boga, i zrobić to godnie, w miarę sprawnie, z klasą. Amen”.

Cytaty ks. Jana Kaczkowskiego przeszły do historii. “Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później, niż ci się wydaje”

Dobrze wiedział, że jego nowotwór postępuje i wkrótce umrze. W jednej z książek napisał, jak chciałby być pochowany: „Bardzo proszę mnie pochować w sutannie, z humerałem, w albie, z cingulum i stułą na krzyż, z manipularzem, w takim ładnym, czarnym ornacie, żeby dzieci mojego rodzeństwa wiedziały, że wujek nie wyparował, nie zniknął. I że śmierć jest czymś zupełnie realnym i normalnym. Zdarza się to nam, śmiertelnikom”.

Na każdym kroku powtarzał: „Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później, niż ci się wydaje”. Wielu mówi, że ksiądz Jan to doskonały przykład współczesnego świętego. Duchowny jest pochowany na cmentarzu komunalnym w Sopocie.

Puckie Hospicjum było jego ukochanym dziełem

To właśnie on w 2005 r. uruchomił na terenie Pucka domowe hospicjum, a zaledwie 4 lata później otworzył stacjonarną placówkę, która funkcjonuje z powodzeniem do dziś. Dzieło ks. Jana jest kontynuowane i to z ogromną starannością.

Hospicjum to było jego ukochane dzieło. To tu pomagał ludziom godnie odejść.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->