Stała na korytarzu prawie godzinę. Następnego dnia złożyła pozew o rozwód

Byli małżeństwem od 11 lat. W tym czasie uczucia między nimi nieco przygasły, ale ogólnie ich relacje były dobre. Pewnego dnia kolega z pracy męża zaprosił ich na swoje urodziny.

Julia postanowiła się przygotować i upiekła swoje popisowe ciasto miodowe. Dojechali na miejsce i weszli na odpowiednie piętro.

Na korytarzu nie było światła. Żarówka musiała się przepalić. Podeszli do drzwi i zapukali. Nagle kobieta zauważyła, że zsunęła się jej pończocha. Julia odłożyła tort na wnękę przy wejściu i schyliła się, żeby poprawić strój.

Drzwi otworzyły się i wyszedł z nich solenizant, który wykrzyknął z radością:

– No jesteś wreszcie!

Powiedziawszy to, uścisnął mężczyznę i wciągnął go do środka. Drzwi wejściowe zamknęły się, a Julia pozostała niezauważona na korytarzu.

Kobieta uznała, że to zabawna sytuacja, że w pierwszej chwili mąż o niej zapomniał i myślała, że będą to później wspominać ze śmiechem. Chciała zażartować, że dostawa tortu dotarła, gdy mąż sobie o niej przypomni i drzwi się otworzą.

Tort był ciężki, ale Julia trzymała go, żeby nie zepsuć żartu. Czas jednak mijał, a nikt nie zauważył jej nieobecności.

To, że solenizant nie zauważył, że jej nie ma, nie było dla niej dziwne, ale to, że jej mąż mógł o niej zapomnieć? Widać, jest mu zupełnie obojętna.

Minęło pół godziny, a Julia nadal stała z tortem. Już nie bawiła się dobrze, a raczej była smutna i zgorzkniała.

W 54. minucie zadzwonił jej telefon.

– Gdzie jesteś? –  zapytał roześmiany mąż.

– Stoję przed drzwiami.

– Co, cały czas tam stoisz? Dlaczego nie weszłaś do środka?

– Dlaczego! – odpowiedziała Julia.

– Co masz na myśli?

Usłyszała grzechot zamków w drzwiach. Mężczyzna wyjrzał na korytarz.

– Dostawa ciasta! – powiedziała Julia i podała pudełko zaskoczonemu mężowi – Pokrój je ostrożnie. Do widzenia.

-->