Moja mama z moją teściową, nie potrafią się w żaden sposób dogadać.

Wiedziałam, że moja mama nie lubi mojej teściowej. Swoje niezadowolenie pokazała już na pierwszym spotkaniu. Niechęć była wzajemna i tylko głupiec by tego nie zauważył.

W tym samym czasie moja mama dobrze dogadywała się ze swoim zięciem, a ja z teściową. W związku nie było specjalnego ciepła, ale wszystko zaczęło się z dania na dzień zmieniać. Z biegiem czasu zbliżyliśmy się do siebie, ale matki nie chciały się ze sobą komunikować.

„Nie chcę jej nawet widzieć! Spójrz, jak się ubiera, ma okropny gust!”- Moja mama była oburzona.

Myślę, że moja teściowa też powiedziała wiele paskudnych rzeczy mojemu mężowi na moją matkę. Staraliśmy się z ukochanym nie poruszać tego tematu, żeby się nie denerwować. Mieliśmy własne zmartwienia, bo budowaliśmy dom.

Wkrótce mieliśmy dzieci, a ja skupiłam się na macierzyństwie. Po przeprowadzce do naszego domu założyliśmy własną działalność gospodarczą. Otworzyliśmy sklep spożywczy, który był popularny, bo w naszym mieście nie było innych sklepów w pobliżu.

Firma zajmowała nasz cały czas. Musimy pracować bez dni wolnych i świąt, ale nasze finanse się mocno poprawiły. Na początku pomagały nam mamy, teściowa opiekowała się dziećmi, a moja mama stała przy ladzie, gdy jechaliśmy po towar.

Pomimo tego, że mogły być razem w sklepie, nadal nie komunikowały się ze sobą. Mój mąż i ja nie rozumieliśmy, dlaczego przez 14 lat nie osiągnęły żadnego kompromisu. Każda z nich starała się pokazać swoją doskonałość, chociaż w rzeczywistości były bardzo podobne: obie wdowy, w tym samym wieku i wyglądały mniej więcej tak samo.

Mama była dumna ze swojego ogrodu, a teściowa z tego, że po śmierci męża nie spotykała się z nikim. Ogólnie rzecz biorąc, kłótnia następowała po kłótni i wszyscy kupujący w naszym sklepie tego słuchali. Mój mąż i ja szybko zmęczyliśmy się ich kłótniami i nie dopuszczaliśmy do tego, by były razem.

Ponieważ teściowa i matka mają niewielkie emerytury, zakupy spożywcze w sklepie robiły za darmo, ale po kolejnym konflikcie przy naszych dzieciach, zdecydowaliśmy się zamknąć sklep.

– Och, moje wnuki wymagają takiej opieki. Jestem taka przemęczona! To na prawdę ciężka praca, dużo cięższa niż stanie przy kasie w sklepie! – Powiedziała teściowa.

– A dlaczego dajesz jej jedzenie tak po prostu, skoro nigdy nie handlowała? Dostałam tu żylaków, hodowałam swoje owoce i warzywa, żeby później sprzedawać je tutaj, takie ekologiczne. A ona bierze słodycze za darmo w sklepie, a potem udaje, że kupiła dla wnuków. Idealna babcia! – Odpowiedziała moja mama.

Dzieciom wszystko wyjaśniłam i na szczęście były już wystarczająco duże i przyzwyczajone do wygłupów babć. Jeśli wcześniej nie przejmowaliśmy się ich wykorzystywaniem, to zdaliśmy sobie sprawę, że musimy podjąć pewne działania, by dzieci dalej tego nie oglądały.

– Cisza! Nikt nic nie dostanie. Zobaczmy, jak długo wytrzymacie! – Powiedział mąż.

Z jednej strony zrozumiałam, że bez naszej pomocy byłoby im ciężko, ale z drugiej strony moi bliscy nie odbierali tego w dobry sposób. W zasadzie sami doprowadzili sytuację do takiego absurdu, że mój mąż surowo zabronił mi dawać im jedzenie za darmo.

– Stali się bogaci, zapomnieli o matce. Żyją w wielkim stylu, a ja umieram z głodu. – Płakała moja mama.

– Wykarmiłam ich dzieci, ale żałowali mi bochenka chleba. – Dodała moja teściowa.

Dzieci się denerwują, bo widzą, jak ciężko jest babciom. I po prostu nie wiedzą, co robić. Jak je edukować?

-->