18-latek z Wrocławia uratował życie sześciu chorym. “Część Szymona nadal żyje w innych”

18-letni Szymon był pogodnym nastolatkiem, który uwielbiał wyścigi Formuły 1, zwierzęta i jazdę na rowerze. Uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego nr X im. Stefani Sempołowskiej we Wrocławiu. W tym roku zdawałby maturę.

Odszedł tak nagle. Przyczyna śmierci nastolatka

Listopadowy poranek w 2022 roku odmienił życie rodziny Szymona na zawsze. To tego dnia brat nastolatka nie mógł go dobudzić. Natychmiast wezwał karetkę. Ratownicy przywieźli chłopca do wrocławskiego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego, gdzie przez 10 dni lekarze walczyli o jego życie.

Chłopak przeszedł wiele badań. Niestety zmarł w wyniku pęknięcia naczyniaka w mózgu, który spowodował rozległy obrzęk mózgu. Jak przekazali rodzinie nastolatka lekarze, naczyniaki mogą nie dawać żadnych objawów.

Mama Szymona, pani Agnieszka, złożyła podziękowania dla lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy za wszelką cenę chcieli uratować jej syna i opiekowali się nim przez 24 godziny na dobę. – Widziałam wzruszenie na ich twarzach, kiedy mówili jak bardzo im przykro, że nie są w stanie nic więcej zrobić – wyznała w rozmowie dla portalu transplantologia.info.

Po śmierci uratował sześć osób

Koordynator transplantacyjny z wrocławskiego szpitala, Mateusz Rakowski, odbył niezwykle ważną rozmowę z rodzicami Szymona na temat pobrania jego narządów. Byli już przygotowani na taką ewentualność. Dużo wcześniej – jeszcze przed śmiercią 18-latka – rozmawiali ze swoimi dziećmi o transplantacji narządów.

– Poruszaliśmy ten temat przy okazji oglądania filmów kryminalnych, komentując informacje z internetu, stojąc nad grobami bliskich w dzień Wszystkich Świętych. Zawsze pojawiał się wątek, że to szkoda tak marnować organy, które mogą komuś pomóc. Przecież zmarłym już się nie przydarzą, a pogrzebane lub skremowane i tak ulegną zniszczeniu – wyjaśniała pani Agnieszka.

Rodzice dali lekarzom zielone światło, by pobrali narządy od Szymona. Podjęli tę decyzję, wiedząc, że ich syn zrobiłby to samo. Od 18-latka pobrano nie tylko organy, ale także rogówki, kości, ścięgna oraz skórę. To pozwoliło uratować życie sześciu osobom.

“Część Szymona nadal żyje w innych”

Rodzina Szymona podjęła działania na rzecz szerzenia rzetelnej informacji dotyczących transplantologii. Mama Szymon i Mateusz Rakowski z USK zorganizowali nawet spotkanie w szkole, do której uczęszczał nastolatek. Tematem przewodnim było przeszczepianie narządów jako metoda ratowania życia osoby chorej.

– Warto to robić, zwiększać świadomość ludzi. Jest nam bardzo ciężko, ale świadomość, że “część” Szymona nadal żyje w innych osobach, dodaje otuchy – podsumowała pani Agnieszka.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->