Cała najbliższa rodzina mojego męża przybyła do naszego domu na urodziny, a my po prostu uciekliśmy od nich…
Nazywam się Wiktoria. Chcę opowiedzieć o tym, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu.
Miałam urodziny, ale nie zamierzałam ich świętować z wielu powodów. Po pierwsze, miałam dużo problemów w pracy: mieliśmy komisję, która pracowała przez cały tydzień. A po drugie, w sobotę, dokładnie w moje urodziny, planowaliśmy przeprowadzić się z mężem do nowego wynajmowanego mieszkania.
Ci, którzy kiedykolwiek się przeprowadzali, wiedzą, jakie to uciążliwe. W końcu trzeba spakować wszystkie rzeczy, przenieść wszystko i upewnić się, że nic nie zostało zapomniane.
Nie mogliśmy ciągnąć tej przeprowadzki w nieskończoność. Faktem jest, że nasi sąsiedzi z góry mieli problemy z kanalizacją, a w naszym mieszkaniu ciągle śmierdziało zapachem z toalety.
Uwielbiam zapach świeżości i czystości. Zrobiłam wszystko, aby w naszym, choć wynajmowanym mieszkaniu, było przytulnie i czysto. A potem wracamy do domu, a w naszym mieszkaniu strasznie śmierdzi. Dzieci płaczą, mówią:
– Fuj! Jak tu strasznie śmierdzi! Mamo, chodźmy na spacer!
Byliśmy tym strasznie zmęczeni i wraz z mężem znaleźliśmy nowe mieszkanie do wynajęcia.
Od razu uprzedziłam teściową, że w sobotę się przeprowadzamy i w związku z tym nie będziemy obchodzić moich urodzin.
Rozumieli to wszyscy moi przyjaciele i moja rodzina. Ale rodzice mojego męża i jego rodzina nie!
W dniu moich urodzin zaczęłam się pakować do przeprowadzki. A potem, bliżej obiadu, przyjechała teściowa i obie siostry mojego męża wraz z mężami i dziećmi.
– Aż tak to pachnie? – śmiała się starsza siostra mojego męża.
Ale oni doskonale wiedzieli, że bardzo śmierdzi i dlatego się przeprowadzamy. Po prostu postanowili się ze mnie nabijać.
– Wszystkiego najlepszego! – powiedziała teściowa i wręczyła mi paczkę z prezentem, w której była pościel.
Jedna siostra jak zawsze powiedziała, że nie ma pieniędzy i dlatego da mi później prezent. Zawsze tak mówiła i nigdy nic mi nie dała. A druga po prostu przycisnęła swoje małe dziecko do piersi i pobiegła do innego pokoju: karmić dziecko piersią. Jej mąż poszedł za nią.
– Przybyliście niepotrzebnie! Mówiłam, że nie planujemy świętowania urodzin!
– Dlaczego musicie się dzisiaj przeprowadzić? Jutro też będzie dzień wolny! Jutro się przeprowadzisz! Masz dziś urodziny! Przyjdzie jeszcze ciocia z wujkiem i kuzynka Ania.
– Dlaczego zaprosiłaś ich wszystkich do nas? – byłam oburzona.
– Przywieźliśmy jedzenie! Nakryjmy razem stół. Jezu, jak tu śmierdzi! Dlaczego nie wietrzysz mieszkania?
– Nie śmierdzi tutaj u nas, tylko to wszystko idzie od sąsiadów!- Próbowałam wyjaśnić.
Siostry i teściowa mojego męża zaczęły się ze mnie śmiać. Potem przyjechali do nas pozostali goście.
Wszystko po to, żeby mnie zawstydzić, ja byłam w dresie, a goście w butach na obcasie, z fryzurą i makijażem.
Po prostu z mężem nie wiedzieliśmy, co robić. Potem wezwaliśmy samochód do przewiezienia rzeczy, załadowaliśmy nasze rzeczy. Powiedzieliśmy, że zaraz wrócimy, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
Wyładowaliśmy nasze rzeczy i zdecydowaliśmy, że nie chcemy już wracać do tego śmierdzącego mieszkania, w którym rodzina mojego męża nakrywa teraz do stołu.
Niech świętują, jeśli chcą! Teściowa i siostry mojego męża dzwoniły do nas wiele razy, ale nie odbieraliśmy telefonów i nie odpowiadaliśmy.
Potem powiedzieliśmy im, że po prostu zapomnieliśmy naszych telefonów z samochodu. Nie mogli do nas przyjść, bo nie znali naszego nowego adresu.
Udało nam się wcześniej przenieść prawie wszystkie meble. W starym mieszkaniu było tylko jedno łóżko i stół z krzesłami.