Poszłam dzisiaj do supermarketu i byłam tam świadkiem ciekawej sceny. Wiecie, jak to się często zdarza – dziecko chce coś słodkiego albo jakąś zabawkę, a kiedy rodzic odmawia – zaczyna się prawdziwa histeria. Klasyczna sytuacja: dziecko krzyczy i tupie, matka wpada w panikę, robi się czerwona ze wstydu i zaczyna krzyczeć na dziecko. Dla nikogo to nie jest komfortowe. Dzisiejsze wydarzenie miało jednak inny scenariusz.
– Maaamooo, kup mi lody! – dobiegło do mnie z sąsiedniej alejki w sklepie.
– Nie, rozboli cię gardło. Nie wolno.
– Kup, kup, kup…!
Dziecko zaczęło dość głośno domagać się od matki lodów, aż kilka osób, w tym ja, zwróciło na nie uwagę. Dziewczynka wyglądała na nie więcej niż 5 lat, ale w jej oczach widać było ogromną determinację.
– Nie, już ci powiedziałam, słoneczko. Zjemy sobie lody, jak będziesz już zupełnie zdrowa. Rozumiesz?
Dziewczynka była wyraźnie niezadowolona. Wiele razy widziałam, jak dziecko zaczyna marudzić, a matka z kolei próbuje je przekrzyczeć, wysuwać jakieś logiczne argumenty, zawstydzić albo manipulować dzieckiem. I zwykle wszystko na nic. W większości uciekają z miejsca histerii, bo nie mogą wytrzymać zaciekawionych spojrzeń ludzi wokół.
Ale matka tej dziewczynki zupełnie nie reagowała na płacz dziecka. Po prostu patrzyła na półki z jedzeniem i wkładała zakupy do koszyka. Dziecko tupało nogami, krzyczało, a nawet położyło się na podłodze – cóż, wszyscy wiemy, jak komicznie to wygląda z zewnątrz, choć dla dziecka prawdziwa tragedia.
Kobieta nie przejmowała się tym, że patrzy na nie coraz więcej ludzi, jedni z potępieniem, inni z uśmiechem. Ale potem stało się coś nieoczekiwanego. Po 10-minutowej scenie dziewczynka wstała, otarła łzy i podeszła do matki, jakby nic się nie stało. Była wyraźnie rozczarowana, że nikt na jej zachowanie nie zareagował. Wtedy kobieta przytuliła ją i uśmiechnęła się do córki.
I tak właśnie trzeba robić, to takie proste! Czy uważacie, że ta mama postąpiła słusznie? Czy zignorowanie dziecięcej histerii jest dobrym rozwiązaniem?