Poznałem moją przyszłą żonę na oddziale położniczym.

Mam 26 lat i pracuję w szpitalu miejskim, do którego trafiłem po studiach. Pewnego dnia podczas obchodu, na korytarzu zobaczyłem młodą dziewczynę. Była bardzo podekscytowana i wyraźnie zdenerwowana. Jaki może być tego powód? Właśnie została matką i mogła trzymać swoje szczęście w ramionach. Czy jest jakiś powód do smutku?

Dowiedziałem się, że miała łatwy poród, a dziecko też ma się dobrze. Tylko, że nikt jej nie odwiedził

– Dlaczego płaczesz? Czy jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić? – zapytałem.

Po moich słowach, rozpłakała się jeszcze mocniej. Jej oczy były przepełnione rozpaczą i beznadzieją. Zajrzałem do nich i od razu się zakochałem. Prawdę mówiąc, nie pozwalam sobie na coś takiego w pracy, ale tym razem, uczucia były silniejsze ode mnie.

– Ja i moja córka, będziemy jutro wypisane, a w domu nic nie jest przygotowane … nie ma nawet kto posprzątać, czy kupić wszystkich potrzebnych rzeczy.

– A co z Twoim mężem? Innymi krewnymi? Nikt nie chce Ci pomóc?

– Nie… jestem sierotą. Po maturze dostałam mieszkanie i poszłam na studia. Dostałam pracę na pół etatu, żeby móc się utrzymać. Wtedy właśnie w moim życiu, pojawił się ojciec Olusi. Spotkaliśmy się i snuliśmy plany na przyszłość, ale jak tylko dowiedział się, że jestem w ciąży, zniknął. Na aborcję było już za późno, a ja bym się nie odważyła. Zostałam więc tylko ja i moja córka. Co robić dalej, nie wiem…

Nie mogłem przejść obok i nie pomóc Julii. Rozmawialiśmy przez całą nocną zmianę i ostatecznie przekonałem się, że jest ona odpowiednią osobą dla mnie. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak pięknej, mądrej i dobrej kobiety. Zrozumiałem, że nie chcę tracić z nią kontaktu.

Zadbałem o to, aby miała sprawny wypis. Pojechałem do Julii do domu, posprzątałem i kupiłem wszystko, czego potrzeba na pierwsze dni. W tamtym momencie wydawało mi się, jakbym przygotowywał się do wypisu mojej żony, a nie przypadkowej znajomej.

A wy, co o tym myślicie? Jesteśmy już poślubieni od czterech lat. Adoptowałem córkę Julii, a niedługo potem urodził nam się syn. Takie cuda zdarzają się w szpitalu położniczym. Tam nie tylko rodzą się dzieci, ale także nowe rodziny.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->