Dwadzieścia siedem lat wraz z mężem mieszkaliśmy na 45 metrach kwadratowych w Krakowie. Mamy tylko jednego syna, który całe życie mieszkał z nami. Kiedy kończył studia, chciałam odstąpić mu nasze mieszkanie i wyprowadzić się na działkę, którą odziedziczyłam po rodzicach.
Stał tam stary murowany dom, który niestety nie nadawał się do zamieszkania i długie lata odwlekaliśmy jego remont. Teściowa od kilku lat namawiała mnie, żebym sprzedała działkę, bo doprowadzenie jej do względnego ładu było kosztowne. Jednak my odkładaliśmy co miesiąc mniejsze bądź większe sumy i w końcu było nas stać na remont.
Od rodziny męża nie dostaliśmy żadnej pomocy, choć jego ojciec i szwagier zjedli zęby na budowlance. Musieliśmy sobie radzić sami i, moim zdaniem, wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Efekt końcowy kosztował nas niemałe pieniądze, ale było warto.
Ze starego domu zrobiliśmy nowoczesny budynek z trzema sypialniami, sporym salonem z otwartą kuchnią i dwiema łazienkami. W ogrodzie zamontowaliśmy saunę, wybudowaliśmy pokaźną altanę z miejscem na grilla i postawiliśmy drewnianą huśtawkę.
Wygrodziliśmy też kawałek ziemi pod płotem, gdzie na wiosnę miałam zamiar posiać warzywa. Byłam dumna z tego, co powstało, szykował nam się wspaniały czas na emeryturze, choć zostało jeszcze kilka dobrych lat. Początkowo chcieliśmy spędzać na działce tylko weekendy, a docelowo miał to być nasz dom na stałe.
Pamiętam jak teściowa śmiała się ze mnie, gdy nie chciałam sprzedać ojcowizny, a kiedy skończyliśmy remont, pierwsza stała w bramie nie mogąc się doczekać parapetówki. Przyjęcie, które zorganizowaliśmy było zwieńczeniem naszego trudu przez ostatnie miesiące.
Zaprosiliśmy najbliższych na grilla w naszym ogrodzie, chętni mogli również skorzystać z sauny, która okazała się prawdziwym hitem. Teściowa z mężem zostali u nas na noc i nie mogli się nachwalić nowatorskich pomysłów w naszym domu.
Od tamtej pory rodzice męża gościli u nas bardzo często, dzwonili niemal codziennie i wypytywali czy w kolejny weekend wybieramy się na działkę. Nie mieliśmy w zwyczaju kłamać, więc potem znosiliśmy ich obecność, nie mogąc się w pełni zrelaksować ani zaprosić nikogo innego.
Teściowa grzebie mi w szafkach, przestawia garnki i przyprawy w kuchni, a bałagan jaki po sobie zostawia jest irytujący. Musiałam poprosić męża, żeby delikatnie zasugerował rodzicom, że potrzebujemy trochę czasu tylko dla siebie, jednak nie pomogło to na zbyt długo.
W końcu przestaliśmy przyjeżdżać na działkę w każdy weekend, ale oni wciąż dzwonili i dopytywali kiedy tam pojedziemy. Opowiedzieliśmy im o naszych planach na wakacje, które nie obejmowały wizyty w domu przez kolejne dwa weekendy.
Dla chwili relaksu postanowiliśmy jednak odwiedzić nasz wspaniały dom bez informowania o tym rodziców męża. To miał być wspaniały czas tylko we dwoje. Już z drogi zauważyliśmy, że na podwórku ktoś rozpalił grill i korzysta z sauny – to była rodzina mojego męża.
Pod naszą nieobecność wprowadzili się do domu i zorganizowali sobie budżetowe wakacje na nasz koszt. Nie mieli zamiaru nawet poprosić nas o zgodę, zużyli mnóstwo wody i prądu, a później my musieliśmy za to płacić.
Mąż zabrał zapasowe klucze rodzicom i powiedział, że to ostatni raz, kiedy przyjechali bez zapowiedzi. Wyrzucił z posesji swoją siostrę z dziećmi i rodziców, widziałam, że jest mu przykro, ale to było jedyne słuszne rozwiązanie. Teraz na stałe mieszkamy na działce, a nasz syn żyje w Krakowie z narzeczoną, w naszym poprzednim mieszkaniu.