Teściowa bardzo nie lubiła synowej, więc podczas ślubu życzła nowożeńcom szybkiego rozwodu, a później robiła wszystko by rozbić ich małżeństwo.

estem Karolina i dziś chcę się z Wami podzielić bardzo ciekawą historią, która zaczęła się na ostatnim roku moich studiów.

Po zajęciach z koleżankami bardzo często chodziłyśmy do kawiarni, która była prawie naprzeciwko naszej uczelni. Któregoś dnia spotkałam tam bardzo miłego mężczyznę. Zaczęliśmy rozmowę. Okazało się, że dzieli nas dziewięć lat różnicy. Sebastian powiedział mi, że miał żonę, którą kochał całym sercem, ale niestety zmarła na raka 3 lata temu. Bardzo ciężko to przeżył i dopiero niedawno zaczął znowu wychodzić do ludzi. Dobrze nam się rozmawiało. W rezultacie zaczęliśmy się spotykać częściej, a po półtorej roku naszego związku Sebastian poprosił mnie o rękę. Oczywiście natychmiast się zgodziłam.

Niedługo po tym odbyło się nasz ślub. Wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni. Wszyscy oprócz matki Pana Młodego. Wyglądała na bardzo wściekłą i zirytowaną, potem podeszła i zaczęła składać nam życzenia:
-Mój ukochany Sebastianku, mam nadzieję, że wkrótce się rozwiedliście, ponieważ zupełnie do siebie nie pasujecie.

Wielu gości potraktowało te słowa jako żart, bo na takiej uroczystości nikt na poważnie nie złożyłby takich życzeń. Po złożeniu życzeń matka Sebastiana pożegnała się ze wszystkimi i opuściła salę. W tamtym momencie byłam bardzo zdenerwowana. Jak mogła tak postąpić. Moja teściowa nawet mnie nie poznała i nie wie, jakim jestem człowiekiem. Starałam się o tym nie myśleć. Zaczęliśmy normalne życie rodzinne i w ogóle nic ciekawego się nie działo. W weekendy najczęściej moi rodzice zapraszali nas do siebie do domu, na co się zgadzaliśmy. Kiedyś mój mąż zaproponował, że pójdziemy do jego mamy. Zgodziłam się, ale już na progu domu, teściowa kazała mi zawrócić, tylko syna zaprosiła do środka. Nie wszedł, zawrócił razem ze mną. Od tego momentu zdecydowałam, że już nigdy więcej jej nie odwiedzę.

Któregoś dnia mój mąż powiedział, że musi jechać w delegacje do stolicy na dwa tygodnie więc musiałam zostać w jego mieszkaniu sama. Już pierwszego dnia po jego wyjeździe teściowa wpadła do naszego mieszkania. Miała do niego klucze. Po dziesięciu minutach wyrzuciła mnie z niego. A potem odmówiła otwarcia drzwi. Nie miałam innego wyboru, jak tylko zamieszkać z rodzicami do powrotu Sebastiana. Po powrocie mąż powiedział swojej matce, że już nigdy więcej ma nie pojawiać się w naszym domu.

I wymienił zamek, bo teściowa w każdej chwili mogła wejść do mieszkania. Gdy pokłóciliśmy się z teściowa, ta zaczęła opowiadać wszystkim sąsiadom w naszej okolicy, że zdradzam męża.

Lubię dbać o siebie. Często odwiedzam kosmetyczkę czy fryzjera i nie wychodzę z domu bez makijażu. Mojej teściowej to nie pasowało. Twierdziła, że kobieta powinna zajmować się domem. Skoro tak dbałam o wygląd to na pewno miałam kogoś na boku. Gdy okazało się, że jestem w ciąży zaczęła bardzo często dzwonić do mojego męża. Przekonywała go, że to na pewno nie jest jego dziecko i żeby zrobił test na ojcostwo. Sebastian nie chciał tego słuchać. Przestał odbierać od niej telefony.
Gdy byłam szóstym miesiącu ciąży wybrałam się do lekarza na rutynową wizytę. Mąż pojechał ze mną. Jakież było moje zdziwienie, gdy pod gabinetem zobaczyłam moją teściową z jakimś mężczyzną. Podeszła do Sebastiana i powiedziała mu, że ten mężczyzna jest ojcem mojego dziecka.

A on to potwierdził. Mówiłam, że to nie prawda, że widzę go pierwszy raz na oczy. Ze zdenerwowania zrobiło mi się słabo, osunęłam się na ziemie. Poczułam ból w podbrzuszu. Mąż szybko pobiegł po lekarza. Ocknęłam się na sali szpitalnej. Był przy mnie mąż. Trzymał mnie za rękę. Powiedział, że wszystko dobrze i ze dziecku nic nie zagraża. Przytulił mnie i obiecał, że już nigdy nie pozwoli swojej matce zbliżyć się do nas. Oczywiście mąż nie uwierzył w jej kłamstwo, a teściowa chyba zrozumiała, że jej intrygi mogły skończyć się tragicznie, bo od tamtej pory słuch o niej zaginął.

-->