Pewnego dnia po ciężkim dniu w pracy postanowiłem wybrać się do supermarketu. Wiedziałem, że będą kolejki, ale w domu nie miałem nic na kolację ani śniadanie. Po zrobieniu zakupów udałem się do kasy. Przede mną była ogromna kolejka, a podobna natychmiast utworzyła się za mną. Tuż przede mną w kolejce stała starsza pani.
W koszyku miała jedną marchewkę, trzy ziemniaki, pół bochenka chleba i dwa jajka. Tak, to skromnie, ale co można zrobić, gdy biednym emerytom ledwo starcza na media…
Po sprawdzeniu zakupów babci, 20-letni kasjer zapytał, czy wszystko sprawdził, czy coś zostało w koszyku. Starsza pani pokazała mu tylko pusty koszyk. Wtedy kasjer wstał i powiedział jej, żeby poczekała najwyżej 10 minut.
Wszyscy w kolejce zaczęli się oburzać. Jak można wyjść z pracy w godzinach szczytu? Już mieliśmy wezwać ochronę, kiedy pojawił się facet z wielkim wózkiem pełnym jedzenia. Był tam nabiał, płatki śniadaniowe, owoce, warzywa, słodycze: ciastka, cukierki, herbaty, kawa – wszystko! Facet skasował wszystkie towary, sam za wszystko zapłacił i poprosił ochroniarza, aby pomógł jego babci zanieść wszystko do domu. Wszyscy byliśmy zaskoczeni tym aktem dobroci i szczerości. Kto by pomyślał, że młodzi ludzie, na których wszyscy tak narzekają, są w rzeczywistości o kilka głów lepsi od wielu dorosłych. Po tej historii staram się czynić dobro przy każdej okazji, ponieważ to, co dla nas jest codziennością, dla kogoś innego może być luksusem.