Nazywam się Liudmyla. Mam syna Aleksandra i córkę Annę. Oleksandr mieszka we Włoszech, niedawno ożenił się z włoską pięknością i mają już małego syna Filipa. Nie widziałem go jeszcze, ponieważ boję się latać samolotem, a rodzina mojego syna nie może jeszcze do nas przyjechać, więc cieszę się moim synem i wnukiem za pośrednictwem wideo. Szczerze mówiąc, to wszystko, czego potrzebuję.
Jestem kobietą kochającą wolność, zawsze znajduję czas na relaks, uprawiam sport, chodzę na ciekawe wydarzenia, a w sercu nigdy nie czułam się babcią. Moja córka, Anya, ma 40 lat, choć nie spotkała jeszcze swojej miłości: nie miała na to szansy.
Zawsze myślała i nadal myśli tylko o swojej karierze i pracy. Moje relacje z nią zawsze były wspaniałe, mieszkamy razem i nie przeszkadzamy sobie nawzajem. Nigdy nie ukrywałam, że nie mam takich uczuć do wnuka, jakie są opisywane w książkach. Owszem, jest uroczy, bardzo go kocham, ale jestem wystarczająco szczęśliwa.
Mój syn, kiedy mieszkał z nami, miał romantyczny związek z dziewczyną z sąsiedniej wioski. Na początku byłam przeciwna temu związkowi, ale i tak się nie angażowałam, bo wiedziałam, że to nie potrwa długo. Ale po kilku tygodniach ta dziewczyna powiedziała mi, że jest w ciąży. W tym czasie mój syn nie chciał nagle urodzonego dziecka ani rodziny, a ja nie myślałam jeszcze o zostaniu babcią.
Sama wiedziałam, że mój syn zdecydowanie nie jest gotowy na założenie rodziny, był wtedy jeszcze bardzo młody. Daliśmy tej dziewczynie pieniądze, żeby wzięła dziecko, ale odmówiła. Ostrzegliśmy ją z góry, że nie weźmiemy odpowiedzialności za to dziecko. Więc urodziła go i wychowywała sama aż do teraz.
Niedawno usłyszałam potępienie pod moim adresem, ponieważ rzekomo mam wnuka w sąsiedniej wiosce, a nawet się nim nie interesuję. Dlaczego w ogóle miałbym się nimi interesować? Ostrzegliśmy ich, że nie chcemy mieć nic wspólnego z ich rodziną ani dzieckiem.