Brat mojej żony zażądał, żebyśmy oddali im nasze czteropokojowe mieszkanie i przeprowadzili się do ich kawalerki. Co za tupet!

Moja żona i ja przez długi czas mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Nie chcieliśmy kupować mieszkania przez Internet, ponieważ było droższe, a jego spłata zajęłaby dużo czasu.

W ciągu dnia pracowałem na budowie, a wieczorem dorywczo w pobliskim sklepie. Moja żona również była w domu z dzieckiem, robiła biżuterię z koralików na zamówienie, szyła i haftowała. Zajmowała się również domem i córką. Żyliśmy oszczędnie, nie pozwalaliśmy sobie na nic zbędnego.

Aż w końcu po ośmiu latach uzbieraliśmy potrzebną kwotę i kupiliśmy czteropokojowe mieszkanie. Powolnymi krokami zbliżaliśmy się do naszego upragnionego marzenia. Wyremontowaliśmy mieszkanie i wprowadziliśmy się.

Wreszcie mogłem spać spokojnie w nocy. Niedawno odwiedził nas brat mojej żony z rodziną. Zawsze żyli w biedzie, w jednopokojowym mieszkaniu i mają czwórkę dzieci. Dajemy im wszystkie maluchy po naszej córce, w zeszłym roku pomogliśmy ich synowi pójść do szkoły i często pomagamy im z jedzeniem i pieniędzmi.

Po kilku dniach pobytu u nas powiedział, że nie powinniśmy wprowadzać się do ich jednopokojowego mieszkania, ponieważ mamy jedno dziecko.

Musimy oddać im nasze czteropokojowe mieszkanie. Oni mają dużą rodzinę, a my małą. Na początku myślałem, że traci panowanie nad sobą, ale nie, mówił poważnie. Na początku nie chciałem ich urazić, mówiłem spokojnie, tłumacząc im, że to nasze mieszkanie, że ciężko na nie oszczędzaliśmy.

W rezultacie kulturalne wytłumaczenie im tego wszystkiego było niemożliwe. Po kilku próbach po prostu wskazałem na drzwi.

Przeklinali i wyzywali mnie, a ja prawie wypchnęłam ich za drzwi. Zostawili nas wściekłych, a biedne dzieci nie mogły zrozumieć, dlaczego wszyscy krzyczą i się kłócą. Więc wyrzuciliśmy ich z naszego domu.

Moja żona i ja zdecydowaliśmy, że nie będziemy już komunikować się z tak nieodpowiednimi krewnymi. Zamiast nam pogratulować i cieszyć się z naszego szczęścia, zorganizowali w naszym domu targ. Kupiliśmy nasze mieszkanie za uczciwie zarobione pieniądze, oszczędzając na wszystkim, więc nie jesteśmy nikomu nic winni.

-->