Kiedy przyjęliśmy starszą panią do naszego domu, nie mogliśmy sobie wyobrazić, jak cudownie się to skończy

Mamy z mężem własną firmę, nasz syn ma 10 lat, niestety nie może poruszać się samodzielnie, tylko na wózku inwalidzkim.

Kolya jest niezwykle rozwiniętym chłopcem, a lekarze dają mu szansę na wyzdrowienie, potrzebuje stałej opieki, ale mój mąż i ja pracujemy i nie zawsze możemy być przy nim. Dlatego zdecydowaliśmy się zatrudnić nianię dla naszego syna, szukaliśmy odpowiedniej kandydatki od ponad miesiąca, ale nikt nam nie odpowiadał.

Mieliśmy dobre dochody, zawsze utrzymywaliśmy nasz dwupiętrowy dom w czystości i szukaliśmy kogoś, kto pomógłby nie tylko z naszym synem, ale także z pracami domowymi.

Przez jakiś czas prosiliśmy naszą krewną, by opiekowała się Mykolą, gdy my byliśmy w pracy, ale kobieta nie mogła pracować przez długi czas. Pewnego dnia, wracając z pracy, zobaczyliśmy starszą kobietę na przystanku autobusowym niedaleko naszego domu. Na zewnątrz panowała śnieżyca, a biedna kobieta siedziała na mrozie i marzła.

Mężczyzna zaproponował, że zatrzyma się i podwiezie nieznajomą, a ja uprzejmie się zgodziłem. Wysiedliśmy z samochodu i zobaczyłem zapłakane oczy kobiety. – Dzień dobry, ostatni autobus już odjechał, siedzisz tu na próżno, po prostu marzniesz – powiedział mężczyzna. – Synu, nie czekam na autobus, po prostu nie mam dokąd pójść… Moja córka wyrzuciła mnie z domu, a mój najstarszy syn poszedł do pracy, jego żona mnie nie lubi i nawet nie chce mnie widzieć. Nie czekam już na nic, tylko siedzę i myślę o tym, jak zasłużyłam na taką postawę moich dzieci.

Mój mąż i ja spojrzeliśmy na siebie i po cichu zdecydowaliśmy, że zabierzemy nieznajomą do naszego domu, z jakiegoś powodu wzbudziła zaufanie od pierwszego wejrzenia. “Wiesz, czekaliście wystarczająco długo – zapraszamy do naszego domu, mamy dużo miejsca w naszym domu i właśnie szukamy niani dla naszego syna, jest na wózku inwalidzkim i potrzebuje opieki, a ty pomożesz nam w domu” – powiedziałam. Starsza pani spojrzała na nas życzliwym wzrokiem i przedstawiła się jako Nina Petrovna. W drodze do domu Nina opowiedziała nam, że sama wychowała dwoje dzieci i postawiła je na nogi. Jej najstarsza córka wcześnie wyszła za mąż i urodziła troje wnucząt; jej mąż nigdy nie lubił swojej teściowej i zawsze kłócił się z żoną z jej powodu.

Syn Niny znalazł kobietę, która natychmiast stała się głową rodziny; nie lubiła matki męża i nie pozwalała mu się z nią komunikować. Ostatni rok był trudny dla emerytki, ponieważ zamieszkała z córką, a jej mąż obrażał żonę, patrzył na nią z boku i mówił, że tylko je. Dziś rano babcia Nina nie wytrzymała, gdy córka i zięć zaatakowali ją i zaczęli obwiniać za wszystkie swoje kłopoty, wyrzucili ją z domu.

Żal mi było tej kobiety, bo widziałam, że ma dobre serce. Nasz Kola od razu polubił babcię Ninę; pracowała jako nauczycielka matematyki, więc wiedziała, jak podejść do dzieci. Daliśmy jej przestronny pokój i płaciliśmy miesięczną pensję za opiekę nad naszym synem i prace domowe. W ciągu roku Baba Nina stała się pełnoprawnym członkiem naszej rodziny; Mykoła nazywał ją babcią, chodzili razem na spacery, a ona zabierała go do klubów.

Byliśmy mile zaskoczeni, gdy nasz syn stanął na nogi, a to wszystko dzięki babci Ninie, która codziennie z nim pracowała, motywowała go. Od naszego pierwszego spotkania minęły dwa lata, dzieci Niny kilkakrotnie przychodziły do nas i przepraszały matkę. Wybaczyła im, ale nie chciała wracać, mówiąc, że teraz jesteśmy jej rodziną.

-->