Jako leśnik przez długi czas mieszkałem w lesie i przyzwyczaiłem się do jego uroków. Pewnego dnia usłyszałem dziwne odgłosy za szopą i postanowiłem tam pójść.
Kiedy tam dotarłem, zobaczyłem wilka wpatrującego się we mnie zmęczonymi i głodnymi oczami. Bez wahania udałam się do kuchni i przyniosłam jej trochę mięsa.
“Musisz być bardzo głodna, skoro przyszłaś tak blisko mojego domu, pani” – powiedziałam do wilczycy, uśmiechając się. Po tym dniu wilczyca zaczęła regularnie przychodzić do mnie po jedzenie.
Moi krewni bali się jej, ale sprzeczałam się z nimi, mówiąc, że jeśli jej nie pomożemy, pójdzie do najbliższej wioski w poszukiwaniu jedzenia.
Mijały miesiące, a wilk przestał przychodzić do mnie wiosną.
Tęskniłem za moją leśną przyjaciółką, ale pewnego dnia znów usłyszałem jej krzyki. Tym razem znalazłem ją przy szopie z dwoma małymi wilczkami, które patrzyły na mnie tymi samymi głodnymi oczami, jakie kiedyś miała ich matka.
“Wygląda na to, że nie tylko ty potrzebowałaś mojej pomocy” – powiedziałem, dając im jedzenie.
Stało się dla mnie jasne, że wilczyca poprosiła o mięso nie tylko dla siebie, ale także dla swoich młodych.
To była jej pożegnalna wizyta i zdałem sobie sprawę, że matka wilk chciała mi pokazać, jak jej pomogłem.
Moi dzicy przyjaciele zniknęli, być może ich stado przeniosło się gdzie indziej. Nigdy jednak nie zapomnę tej pięknej historii o równie pięknej przyjaźni.