Mój ojciec opuścił rodzinę, gdy byłem bardzo młody. Wychowywały mnie babcia i matka. Ojca w ogóle nie pamiętam, po nim mam tylko nazwisko i patronimik. Tak, i jeszcze jedno zdjęcie w rodzinnym albumie.
Od dziecka słyszałam tylko, że nikt nie chce kobiety z dzieckiem. Ona nie ma szans na szczęście. Moja matka mieszkała sama przez całe życie. Moja babcia zawsze stawiała ją za przykład. Nie mieszkałam z ojcem, a w domu nigdy nie było mężczyzny. Nie wiedziałem więc, czy coś straciłem, czy nie! Wśród moich przyjaciół były dzieci, na które patrzyłem i myślałem, że lepiej nie mieć ojca, niż mieć takiego. Ale mnie wychowano zupełnie inaczej.
Dla mojej babci i matki mężczyzna jest jak święty byk. Może robić wszystko, może pić, wychodzić, nie wracać na noc do domu, a kobieta musi nosić jego kapcie w zębach. Kobieta powinna być szczęśliwa na samą myśl o tym, że ma przy sobie mężczyznę. Moja babcia cały czas mnie straszyła i mówiła do mnie:
– “Kobieta bez mężczyzny jest jak czajnik bez rączki. Nikt jej nie potrzebuje. Jesteśmy stworzeni dla rodziny. Oto twoja matka, wszystko z nią w porządku? Komu ona potrzebna z dodatkowymi kilogramami? Mówiąc “dodatkowa” mieli na myśli mnie. Próbowali zaszczepić we mnie mentalność niewolnika. Częściowo tak myślałam. Kiedy mój chłopak poprosił mnie o rękę w wieku dwudziestu lat, od razu się zgodziłam. Moja mama i babcia były szczęśliwe. Trzy lata później zostawiłam go z moim dzieckiem. Nasze życie rodzinne nigdy się nie ułożyło.
Mama i babcia namawiały mnie do powrotu, do przeprosin. Straszyły mnie, jak ciężko będzie mi z dzieckiem. Ale miałam dość życia rodzinnego i postanowiłam budować swoje życie bez męża. Ukończyłam uniwersytet, który porzuciłam po urodzeniu dziecka.
Dostałam pracę i ciężko pracowałam. Poświęciłam się pracy, co dało mi możliwość nie zostawania w domu i słuchania babci.
Moja mama i babcia bardzo mi pomogły przy dziecku. Moja praca jest trudna, ale dużo zarabiam. Kupiłam mieszkanie, samochód i teraz mieszkam osobno. Rok temu poznałam mężczyznę. Sześć miesięcy później oświadczył mi się. Nie powiem ci, jak szczęśliwe były moja mama i babcia.
Vadim stał się dla nich bohaterem, ponieważ ożenił się ze mną! Moja teściowa też tak myślała, ale najgorsze było to, że Vadym też tak myślał. Mieszkaliśmy w moim domu i miałem normalne relacje z córką.
Miesiąc później zaczęliśmy się kłócić. Na początku myślałam, że po prostu musimy się do siebie przyzwyczaić. Mama cały czas robiła mi wyrzuty, mówiąc, że przesadzam, że powinnam mu ulec, być mu wdzięczna, krótko mówiąc, modlić się za niego. Pewnego razu, podczas kolejnej kłótni, powiedziałam mu, że to kwestia tego, kto kogo zabrał, ponieważ mieszkał w moim mieszkaniu.
-“Powinnaś się cieszyć, że się z tobą ożeniłem. Kto by cię chciał z dzieckiem?” powiedział, zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Nie powiem ci, co zrobiły mama i babcia. -Musisz poprosić go o przebaczenie i odzyskać go. Jak wychowasz córkę bez męża? Nie wszystko powinno być mierzone pieniędzmi.
W domu powinien być mężczyzna” – próbowała mnie nauczyć babcia. Ale nie jestem zadowolony z tej postawy.
Nie jestem rzeczą, która została zabrana z dzieckiem, nie przyszłam do niego, a on mnie nie zabrał. To on mieszka w moim domu. Nie rozmawialiśmy jednak o rozwodzie, ale jeśli tak dalej pójdzie, na pewno złożę pozew o rozwód. I nie zamierzam prosić go o powrót do domu.