Mój mąż kupił mieszkanie, ale zarejestrował je na nazwisko swojej matki. Według niego ubezpieczył się na wypadek rozwodu ze mną….

“Mam duże problemy z matką mojego legalnego męża”, powiedziałabym i zgrzeszyłabym przeciwko prawdzie. Owszem, to ona zasugerowała, że powinna być właścicielką mieszkania, ale to mój mąż się na to zgodził. Więc moje problemy nie są z teściową, ale z człowiekiem, którego wychowała.Zadziwia mnie logika tego człowieka.Jak mogę przygotowywać mu pojemniki z pierwszym i drugim mlekiem na wymianę, przecież jestem żoną.

W końcu moim obowiązkiem jest karmienie męża na żądanie: musiałam wchłonąć to, co dało mi mleko matki.Brak nastroju, brak czasu, ogólne złe samopoczucie – nic z tego nie jest usprawiedliwieniem własnego lenistwa, oczywiście lenistwa – jak inaczej wytłumaczyć chęć niegotowania dla swojego legalnego męża?

Wydaje mi się, że gdyby w naszym domu nagle wyłączono gaz, to nawet ognisko na środku kuchni w celu upieczenia kebaba byłoby mniejszym grzechem niż nieprzygotowane z powodu siły wyższej jedzenie.Jak stworzyć komfort w domu, jestem żoną. Żoną, która z podniesioną głową musi dźwigać krzyż zbierania porozrzucanych brudnych skarpetek. A żeby wydać na świat potomka, też jestem żoną. Ale jak kupić mieszkanie w małżeństwie – żon może być wiele, a moja mama na pewno nigdy nie oszuka.

Dowiedziałem się, że mój mąż kupił mieszkanie po wszystkim. Po prostu wrócił do domu, jeśli tak można nazwać wynajęte mieszkanie, i rzucił klucze na stół: “Kupiłem mieszkanie. Spakuj swoje rzeczy.” – Jak? Skąd? Mieliśmy wziąć kredyt hipoteczny, prawda? A moja mama sprzedała daczę, dołożyła do niej, postanowiła zrobić mi prezent, odkąd wyszłam za mąż.- Ale jak… – byłam zdezorientowana

.- Nie potrzebują mojej zgody na zakup? – Dlaczego? Oficjalnym nabywcą jest moja mama.- Mama? Kupiłeś mieszkanie, ale zarejestrowałeś je na matkę? Ona to zasugerowała, a ja się zgodziłem. Pomyśl, ile małżeństw kończy się rozwodem? Nie rozumiem, dlaczego jesteś nieszczęśliwa. Teraz masz mieszkanie, możesz zacząć myśleć o dziecku. Jesteś szczęśliwa? Chciałeś! – Jestem bardzo szczęśliwy.

Za ciebie i twoją mamę. Niech ona również da ci dziecko.- “Nie rozumiesz?” – mój mąż spojrzał na mnie. Mój mąż, prawie były, oskarżył mnie o najemnictwo: oszczędzał na mieszkanie przed ślubem, a ja byłam obrażona, że nie mogę odciąć połowy. Ale sto razy rozmawialiśmy o tym, że kupimy razem dom!

Zaciągniemy kredyt hipoteczny, spłacimy go, spłacimy go razem, aby mój wkład też tam był. Zgadzał się przez dwa lata, kiwając głową, że tak, będzie dobrze. Ale zebrał pieniądze, milczał, kupił bez konsultacji ze mną. Pozwolił mi myśleć o dziecku. Oczywiście, nie ma nic do stracenia.

To nie on zostanie na ulicy z dzieckiem w ramionach w przypadku rozwodu. Rozwodzimy się po ośmiu miesiącach oficjalnego małżeństwa. Jeśli jestem żoną, muszę być żoną we wszystkim. To nie jest tak, że mam wszystkie obowiązki małżeńskie, w tym dziecko, a on nie ufa mi na tyle, żeby zarejestrować mieszkanie na nazwisko mojej matki. Jak już mówiłam, niech matka da mu dzieci.

-->