Kiedy zmarł mąż Barbary, miał być odczytany testament. Nagle, do biura notariusza, weszła obca kobieta

Odszedł nagle mąż Barbary. Za życia, Waldemar prowadził swoje interesy z dużą dokładnością, także dużo wcześniej, sporządził testament. Miał co zostawić w spadku, cztery mieszkania w centrum stolicy, dom na wsi, firmę i konta bankowe. Oczywiście do jego spadkobierców należała żona i dwaj synowie. Wszyscy zostali zaproszeni do notariusza, by odczytać testament. Oprócz wyżej wymienionych, zjawiła jeszcze jedna kobieta. Notariusz odczytał testament. Treść była następująca: ” Synom zostawiam firmę, w równych udziałach. Żonie zostawiam mieszkanie na ulicy Kwiatowej i samochód. Całą resztę przekazuję osobie, której nigdy się nie wypłacę za to, co się kiedyś wydarzyło z mojej winy”. Zostało odczytane imię i nazwisko osoby, która zjawiła się nagle w biurze notariusza.

– Pójdziemy do sądu, podważymy testament! – oburzyła się żona i synowie.

– Spróbujcie, ale zapewniam Was, że przegracie, bo testament jest sporządzony zgodnie ze wszystkimi zasadami – wzruszył ramionami mężczyzna.

Podczas, gdy rodzina prowadziła dyskusję z notariuszem, Olga w milczeniu wyszła z biura, poszła do najbliższej kawiarni i zamówiła kawę. Wróciła do niej przeszłość. Miała wtedy piętnaście lat, a jej młodszy brat czternaście. Waldek, który przyszedł odpocząć nad wodą, zaproponował zorganizowanie zawodów, żeby sprawdzić, który z miejscowych chłopców, najszybciej przepłynie rzekę. Jako nagrodę, zaproponował swój dwukasetowy magnetofon. Kobieta nie pamięta, kto wygrał, ale wtedy było jej to obojętne. Straciła brata, podczas tego wyścigu. To była straszna tragedia dla całej rodziny. Historia ucichła, a Waldemar wrócił do stolicy.

„Po co mi ten spadek? Nie przywróci mi brata” – pomyślała. Kiedy wychodziła z kawiarni, zamyślona prawie weszła na notariusza, który powiedział:

– Znam pani historię, wiem, że Waldemar obwiniał się za tą tragedię. Może pani oczywiście odrzucić spadek, albo przeznaczyć te pieniądze na dobry cel.

– Nasz kościół na wsi jest stary, drewniany. Czy ten spadek jest na tyle duży, że można by wybudować nowy? – Zapytała kobieta.

Trzy lata później, w małej miejscowości, niedaleko rzeki, gdzie kiedyś zginął Olgi brat, zbudowano nowy, kamienny kościół.

-->