Zaprosiliśmy teściową do nas na lato, ale nie spodziewaliśmy się, że nie przyjedzie sama.

Ostatniego roku do nas na działkę przyjechała teściowa i bardzo jej się tutaj podobało. To wspaniała kobieta i spędziliśmy razem cudowne lato. Dlatego w tym roku też zdecydowaliśmy się ją ponownie zaprosić. Zgodziła się, ale tym razem nie przyjechała sama, ale w towarzystwie dzieci swojej córki. Skomentowała to tak: „Córka nie mogła pojechać nad morze, więc dziewczynki przyjechały ze mną. U was na świeżym powietrzu nie jest gorzej”.

Uważam nasz dom za naszą dumę. Zbudowaliśmy go w pięknym miejscu. Co prawda, musieliśmy się na to zadłużyć, ale teraz wszystko jest w porządku i spełniliśmy nasze marzenie.

W naszym domu panowała cisza i spokój. Ale po przyjeździe siostrzenic wszystko się zmieniło. Zachowywały się bardzo niegrzecznie: wrzeszczały, rzucały swoje rzeczy wszędzie, nie jadły jedzenia, które przygotowywałam, skakały na łóżkach i głośno słuchały muzyki. To było nieakceptowalne. Były u nas gośćmi, ale niczego sobie nie odmawiały i czuły się jak u siebie w domu. To je gdzieś zawieź, to im to podaj, to im sushi i pizzę codziennie zamawiaj. Teściowa doskonale to rozumiała i było jej z tego powodu bardzo niezręcznie. Nawet kilka razy pojechała po zakupy i próbowała je trochę uspokoić, ale dziewczynki nie słuchały.

A pewnego razu postawiły teściową w bardzo niezręcznej sytuacji. Zostawiły ją bez pieniędzy. Wzięły ją do kawiarni, zamówiły wszystko, na co miały ochotę i odeszły, a teściowa musiała zapłacić za ich przyjemności.
-„Lepiej by było, gdybyśmy kupili mięso i zrobili obiad w domu” – powiedziała teściowa.
A ja nie wytrzymałam i zapytałam: „Na co Cię znowu naciągnęły? Córka dała ci chociaż pieniądze na dziewczynki czy znowu wydałaś na nie swoją emeryturę? Okazało się, że dała tylko 600zł na całe lato. Opowiedziałam wszystko mojemu mężowi.
Mąż zrozumiał, że jego siostra postanowiła zrzucić całą opiekę nad córkami na nas.

– „Ja dzieci wysłałam do brata, a nie do ciebie. A ogólnie rzecz biorąc, jestem samotną matką, skąd u mnie mają być pieniądze?” – odpowiedziała mi z uśmiechem, kiedy do niej zadzwoniłam, żeby z nią porozmawiać.
– „Miałaś je zabierać nad morze. Na czyj koszt? – zareagowałam oburzona.
– „Po prostu nie wzięłam kolejnego kredytu. To wszystko. Radźcie sobie bez mnie, ja pracuję. Na razie”.

Od tego czasu przestałam się napinać, biegać za dziewczynkami, zwracać uwagę na ich zachcianki i kaprysy. I po tym dziewczynki zaczęły prosić, żeby wrócić do domu, bo tutaj im się nie podobało — na rozrywki nikt nie dawał pieniędzy. Szwagierka zgodziła się je wcześniej odebrać, a teściowa została u nas. Wtedy wróciliśmy do naszego spokojnego życia. I zdecydowaliśmy się trochę porozpieszczać teściową: zabraliśmy ją do muzeów i na wystawy, bo to jej się podobało.
A u was są tacy irytujący krewni?

-->