Przypadkowo podsłuchałem rozmowę i zdałem sobie sprawę, co naprawdę myśleli o nas nasi przyjaciele

Razem z moją żoną Kamilą wychowywaliśmy pięcioro dzieci. Mieszkaliśmy w stolicy, ale mieliśmy również wspaniały dom na wsi. Podarowali nam go moi teściowie i spędzaliśmy tam letnie wakacje. Nasze dzieci uwielbiały spędzać czas na świeżym powietrzu.

Niedawno wydarzyła się bardzo nieprzyjemna historia. Moja żona i ja, po namyśle, postanowiliśmy zaprosić do naszego domu na wsi przyjaciół rodziny, Sarę i Jerzego. Byli małżeństwem od kilku lat, ale nie mieli jeszcze dzieci. Zdecydowaliśmy, że wspaniale będzie spędzić razem czas na świeżym powietrzu i porozmawiać. Każdy czasem chciał uciec od zgiełku miasta.

Jerzy się zgodził i udało nam się wszystko uzgodnić przez telefon. Kiedy rozmowa się skończyła, mój przyjaciel z jakiegoś powodu zapomniał się rozłączyć. Tak się złożyło, że podsłuchałem jego rozmowę z żoną. Mówili o nas same złe rzeczy! Mężczyzna powiedział, że byłem głupią kozą, a moja żona świnią. Ich zdaniem, tylko nieodpowiedzialni ludzie mieli tyle dzieci.

Małżeństwo zaczęło dyskutować o naszych dzieciach i mówili wiele nieprzyjemnych rzeczy. Wspomnieli również o tym, jakie niedrogie rzeczy mogliby kupić, aby mieć darmowe wakacje z nami. Przez cały ten czas myślałem, że byli dobrymi przyjaciółmi, dopóki nie dowiedziałem się, co o nas myśleli. Powiedziałem żonie o podsłuchanej rozmowie, ona również była zszokowana. Początkowo myśleliśmy o odwołaniu ich wizyty, ale potem postanowiliśmy dać im nauczkę. Kiedy para przyjechała, byli bardzo przyjaźni. Uśmiechali się do naszych dzieci i mówili różne miłe rzeczy.

– Dlaczego nie macie dziecka? – zapytała moja żona.

– Uważamy, że jest dla nas za wcześnie, chcemy żyć dla siebie – odpowiedziała Sara.

– A może myślisz, że tylko głupie kozy i świnie mają dzieci?

Para zamilkła oniemiała. Przynieśli nam prezent w postaci tanich słodyczy i konserw, jakby to było wystarczające.

– Kupiliście to na wyprzedaży? Tak, wiemy, że macie problemy finansowe. Nasz dom wymaga naprawy, więc jeśli chcecie się zrelaksować, pomóżcie nam pomalować ogrodzenie – odpowiedziałem całkowicie poważnie.

Na początku myśleli, że żartowałem, ale kiedy Kamila wręczyła im farby i pędzle, zrozumieli, że to bardzo poważna sprawa. Pośpiesznie wymyślili historyjkę o jakiejś nagłej sprawie i wyszli. Zastanawiam się, czy zdawali sobie sprawę, że podsłuchałem rozmowę? Nie potrzebowałem takich przyjaciół w swoim gronie.

-->