Sylwia miała zaledwie cztery lata. Tego dnia nikt jej nie obudził, a w domu było jakoś wyjątkowo cicho

Sylwia miała zaledwie cztery lata, kiedy jej mama została aniołem.

Tego dnia Sylwia spała dłużej niż zwykle, ponieważ nikt jej nie obudził. Kiedy otworzyła oczy, w domu panowała całkowita cisza. Promienie słońca próbowały przebić się przez zasłony, rzucając blask na monochromatyczną tapetę.

Dziewczynka przestraszyła się i przycisnęła do siebie paskudnego, pluszowego zająca i w piżamie oraz z potarganymi po nocy włosami, delikatnie zeszła z łóżka. Przechodząc z pokoju do pokoju, Sylwia nikogo nie spotkała i wtedy postanowiła wyjść na podwórko.

Powoli otwierając frontowe drzwi dziewczynka zobaczyła zgarbione plecy ojca, który siedział na werandzie paląc papierosa. Usłyszał hałas i odwrócił się:

– Sylwuś – powiedział ojciec i podał dziewczynce rękę. Dziewczynka podeszła do przodu, a mężczyzna kucnął, odrzucając papierosa.

– Gdzie mama?

Ojciec lekko zmarszczył brwi, zacisnął usta i westchnął ciężko.

– Odleciała.

– A kiedy przyleci do domu?

– Mama odleciała na zawsze – Mężczyzna przycisnął dziewczynkę do siebie, kołysząc ją lekko na kolanach.

– Ona już nas nie kocha? – Sylwia przestała dokuczać zającowi i zamarła.

– Cóż, oczywiście, że kocha i będzie kochać zawsze, ale teraz będzie mieszkać gdzie indziej.

– Gdzie?

– W niebie – dziewczynka, tak jak i tata zaczęła patrzeć na śnieżnobiałe chmury unoszące się po błękicie nieba, które płynęły powoli, napędzane przez wiatr.

– Tato, niebo jest duże, nie mogę jej tam znaleźć.

Mężczyzna zamyślił się. Potem, chwytając dziewczynkę i jej zająca, wyszedł poza podwórko.

– Pokażę Ci, jak znaleźć mamę. Obiecaj tylko uważnie mnie słuchać.

Sylwia w milczeniu skinęła głową, mocno przyciskając do siebie zabawkę.

Po pewnym czasie ojciec i córka doszli do kościoła. Zatrzymując się przed progiem, mężczyzna opuścił dziewczynkę bosymi stopami na ziemię i przeżegnał się. Następnie wyjął z kieszeni materiałową chusteczką i zawiązał dziewczynce na głowie, ukrywając potargane włosy.

Sylwia nigdy wcześniej nie była w kościele. Pomimo jasnego słońca, które świeciło na zewnątrz, wewnątrz światło wydawało się nieco stłumione.

Ojciec stanął na samym środku i wskazał ręką do góry, a dziewczynka zaczęła oglądać skomplikowane rysunki na suficie.

– Widzisz, Sylwuś, aniołki tu przylatują.

Dziewczyna skinęła głową. Mężczyzna odstawił ją na podłogę i razem gdzieś na chwilę poszedł. Gdy wrócił, wziął dziewczynkę na ręce i dał jej małą świeczkę, którą ze sobą przyniósł. Ojciec pokazał jej miejsce, w którym już paliły się inne świece.

– Sylwuś, Zapal świeczkę i postaw obok innych tak, żeby nie spadła.

Pomógł jej, a po kilku sekundach ich płonąca świeca, której płomień lekko kołysał się od oddechu, stała obok reszty.

– Gdy świeca się pali, możesz powiedzieć mamie, co tylko chcesz, na pewno cię usłyszy.

– Jak?

– Aniołowie przekażą jej Twoje słowa.

– Kocham cię mamo – Sylwia spojrzała na ojca – teraz wie?

– Tak.

Od tego dnia minęło dużo czasu, ale teraz Sylwia wierzy, że kiedy świeca płonie, mama na pewno ją słyszy.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

-->