Mój syn ma trzydzieści lat. Do tej pory chodził i cieszył się życiem kawalerskim. Ale pewnego dnia podjął wreszcie decyzję o ślubie. Moje szczęście nie miało granic. Przygotowaliśmy się dokładnie na to święto, przemyśleliśmy każdy drobiazg.
Bartosz był moim jedynym synem. Chciałam dla niego jak najlepiej.
Od najmłodszych lat był bystry i utalentowany. Ale z czasem zaczęło go gdzieś nosić. W wieku 30 lat Bartosz lubił siedzieć w piwiarniach i przed monitorem laptopa. Dlatego jego małżeństwo nie mogło mnie nie ucieszyć. Wiedząc, że mój syn poddaje się wpływom innych ludzi, miałam nadzieję, że Marta, jego małżonka zawróci go na właściwe tory.
Marta była wspaniałą dziewczyną, ale dużo paliła. Pomyślałam, że kiedy będzie się spodziewać dziecka, to problem zniknie sam.
Ustąpiłam swoje dwupokojowe mieszkanie młodej rodzinie. Sama zaczęłam mieszkać ze starą matką. Nie będę przeszkadzać młodym, a mama potrzebuje pomocy.
Marta długo nie czekała. Szybko spakowała walizkę z rzeczami i pobiegła do Bartosza.
Po ślubie nowożeńcy nie rozpieszczali
Kiedyś w sklepie zobaczyłam moją byłą sąsiadkę. Nie miałam z nią szczególnie bliskiej relacji, ale ucieszyłyśmy się ze spotkania. Rozmawiałyśmy o tym, o tamtym, a na koniec powiedziała mi:
– Odwiedź znienacka syna z synową.
Na początku nie przywiązywałam do tego uwagi, ale ta myśl długo mnie nie opuszczała. Wybrałam numer Bartosza.
– Mamo, dlaczego się martwisz. Ja i Marta żyjemy dobrze i szczęśliwie.
Bartosz próbował przekonać mamę, ale głos mu się załamywał
Kilka tygodni później postanowiłam ich odwiedzić. Kiedy weszłam do mojego mieszkania, byłam zszokowana. Takiego bałaganu jeszcze nie widziałam. Mieszkanie zamieniło się w wysypisko śmieci. Wszędzie był brud, śmieci, zużyte rzeczy i kupa kurzu. Mój syn i synowa palili w kuchni. Ledwo dostrzegłam ich za zasłoną dymu. Bartosz był na wpół pijany i prawie nie kontaktował.
– Wynocha stąd! Macie tydzień. Jeśli wrócę i Was tu zastanę, popamiętacie mnie! – krzyczałam tak, że słyszano mnie dwie ulice dalej.
Syn oddał klucze po 5 dniach. Już go nie widziałam i nie utrzymuję z nimi kontaktu.
Nie żałuję mojego czynu. Możecie mnie potępić, ale uważam, że mam rację. Kiedy zarobią na chociażby jeden metr kwadratowy, może wtedy zaczną doceniać pracę innych ludzi. A pieniądze na piwo i papierosy nie pomogą na umysł.