Tak się złożyło, że przyszły ojciec mojego przyszłego dziecka, kiedy dowiedział się o moim stanie, bardzo się rozgniewał.
Dmitrij prosił mnie, błagał, mówił, że zrujnuję mu życie, a potem zaczął mnie besztać. Powtarzał, że nigdy nie dostałam od niego ani grosza i że nigdy nie weźmie tego dziecka. Płakałam. Ale mama mnie wspierała, mówiła, że wszystko jest w porządku, że pochowamy córkę sami, bez jej udziału. Mama dała mi wiarę w przyszłość, dała mi nadzieję.
Nie widziałam Dmitrija przez około miesiąc i pewnego dnia spotkaliśmy się w sklepie. Był ze swoimi rodzicami. Nie wiem, czy wiedzieli o dziecku, ale faktem jest, że kiedy mnie poznali, nie ukrywali swojej niechęci do mnie, chociaż jeszcze pół roku temu, kiedy się poznaliśmy, zawsze cieszyli się na mój widok. Przywitałam się z Dmytro i jego rodzicami, a oni udali, że mnie nie znają i przeszli obok. Znowu zaczęłam płakać, czułam się bardzo niekomfortowo.
Nie mogłam zrozumieć, jak to się mogło stać. Przecież posiadanie dziecka to cud. Niektórzy ludzie nie mogą mieć dzieci i muszą włożyć wiele wysiłku, aby to naprawić. Ale tutaj Bóg zesłał mi dziecko, a on, ojciec dziecka, nawet nie chciał o tym słyszeć. Cały czas płakałam. Było mi ciężko, ale wiedziałam, że muszę być silna i myśleć nie tylko o sobie, ale także o małym człowieku. Pewnego pięknego poranka poszłam do szpitala na badanie.
Było to rutynowe badanie. Kiedy wyszedłem ze szpitala, zaczęło mocno padać i musiałem wezwać taksówkę. W drodze do domu rozmawiałam z kierowcą i podzieliłam się swoimi uczuciami. Wysłuchał mnie uważnie, a następnie powiedział, że to było złe i że musi wziąć na siebie odpowiedzialność, tak jak ja. Kiedy dotarliśmy do mojego domu, Andriy, jak miał na imię taksówkarz, poprosił mnie o numer telefonu. Nie zastanawiając się dwa razy, zapisałem numer i wyszedłem.
Następnego dnia Andrii zadzwonił i zaprosił mnie na spacer; zgodziłem się. Zaczęliśmy rozmawiać.
Nic nas nie łączyło, po prostu rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele. Andriy stał się moim najlepszym przyjacielem, który wspierał mnie i dawał mi siłę, by iść dalej. To było zanim urodziłam dziecko. Zgodnie z oczekiwaniami urodziłam syna w terminie; nazwałam go Andrey. W tym momencie byłam naprawdę szczęśliwa.
Szczęśliwa, bo dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie ma nic piękniejszego niż dziecko w ramionach. Przyszedł Andriej, pierwszy wziął dziecko na ręce i widziałam, jak łza spływa mu po policzku. Uwierz mi, za takie chwile w życiu można wiele oddać. Potem padł na kolana i oświadczył mi się. Powiedział, że bardzo mnie kocha i akceptuje mnie jako swoją żonę. Kiedy to usłyszałam, natychmiast zalałam się łzami.
Nawet nie wiem, co mi się stało, ale po prostu płakałam, płakałam ze szczęścia. Oczywiście byłam naga. Minęło pięć lat. Urodziła nam się kolejna dziewczynka i jesteśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie.