Piotr był wychowywany przez babcię i dziadka, ponieważ jego matka Olga urodziła go bardzo wcześnie, w wieku szesnastu lat.
Ojciec Piotra, w tym samym wieku, gdy dowiedział się, że jego dziewczyna spodziewa się dziecka, gdzieś pojechał i od tego czasu nie ma z nim kontaktu. Olga zdała sobie sprawę, że dziecko będzie jej przeszkadzać, więc zostawiła je rodzicom ze słowami:
– Oto Wasz wnuk, róbcie z nim, co chcecie.
Nigdy więcej nie wróciła do szkoły, a uczyła się na kierunku fryzjerskim. Poznała Stanisława i pojechała z nim do miasta, z którego pochodził, miała wtedy dziewiętnaście lat, a potem w jej życiu było kilku innych mężczyzn i wreszcie wyszła za mąż. Nie przypomniała sobie o swoim synu, nie odwiedziła też rodziców.
Dziadek Piotra pracował, a babcia wychowała wnuka, który dorósł na odpowiedzialnego młodzieńca i uważał ich za swoich rodziców. Wstydzili się córki przez to, że porzuciła dziecko, obwiniali się o wychowanie takiej osoby i nie oszczędzali ani siły, ani pieniędzy dla Piotra, a on był im wdzięczny. Piotr zawsze pomagał dziadkom, współczuł im ich wieku. Dziadek zabierał go na ryby, była to ich ulubiona rozrywka. Piotr dobrze się uczył w szkole, był pilnym uczniem, za co wychowawca klasy wielokrotnie chwalił babcię na wywiadówkach.
Chłopak ukończył szkołę, a następnie studia i pracował w firmie budowlanej. Poślubił skromną dziewczynę Amelię i mieli małego Antosia. Piotr bardzo kochał swoją rodzinę i doceniał ją.
Dziadek i babcia planowali rocznicę, pięćdziesiąt lat wspólnego życia. Goście zebrali się na uroczystość i nawet córka Olga przyjechała z trzecim mężem i córkami. Dziadek miał żal do córki za to, że porzuciła swojego syna, spojrzał na nią chłodno i odwrócił się. Ale serce babci stopiło się, więc przytuliła wnuczki i córkę.
Kiedy Piotr po raz pierwszy zobaczył swoją matkę i siostry, cieszył się bez względu na wszystko, że to była jego biologiczna matka. Podszedł do niej z synem:
– Mamo, cześć, poznałaś mnie? To jest Twój wnuk Antoś!
– Tak, poznałam Cię – powiedziała obojętnie Olga.
– A to są Twoje siostry, są bardzo dobre, dobrze się uczą.
– Tęskniłaś za mną, często o mnie myślałaś? – zapytał Piotr. Olga spojrzała na niego:
– Nie smuciłam się, wiedziałam, że babcia i dziadek dobrze Cię wychowają. Jesteś błędem mojej młodości, mam teraz rodzinę, córki – powiedziała obojętnie i odeszła.
Piotr czuł smutek, na próżno liczył na miłość matki, był dla niej obcy, był błędem jej młodości. Zamiast tego miał teraz bardzo dobrą małą rodzinę, Amelię i syna, którego nigdy w życiu nie opuści, to najcenniejsza rzecz, jaką ma, oraz babcię i dziadka.
Kilka lat później dziadek zmarł, pozostawiając babcię samą. Piotr pomagał jej, jak tylko mógł, kupował żywność i lekarstwa, pomagał w gospodarstwie domowym.
Kiedyś zadzwonił do niego nieznajomy numer.
– Piotr, witam, tu Twoja mama. Dostałam telefon od Twojej babci, wiem, że masz dobre mieszkanie, pracujesz, a co najważniejsze mieszkasz niedaleko szpitala, w którym będzie miała praktyki Twoja siostra Kasia. Niech zamieszka z Tobą trzy, cztery miesiące, na czas praktyki. Ona nie chce mieszkać w akademiku, więc przywiozę ją do Ciebie – powiedziała matka tak przekonującym głosem, że Piotr nie mógł się nawet sprzeciwić.
Początkowo był zdezorientowany, dobroć w jego sercu walczyła z niesprawiedliwością, ale mimo to odpowiedział:
– Przepraszam, ale nie mam matki, mam innych rodziców. Otrzymałaś zły numer – i natychmiast się rozłączył.
Amelia podeszła do męża i zapytała:
– Czy to była ona? Twoja… – nie dokończyła, bo Piotr spojrzał na nią posępnym i surowym spojrzeniem. Kobieta zdała sobie sprawę, że nigdy więcej nie powinna rozmawiać na ten temat.
W weekend Piotr i jego rodzina pojechali do babci, poszli z synem nad rzekę z wędkami, a Amelia pomogła posprzątać dom, umyć okna i podłogę. Chętnie pomagała babci, bo ta była najbliższą osobą męża.