Antonina otrzymała emeryturę, ale natychmiast ją oddała. Jej wnuk dowiedział się, że emerytka…

Igor podjechał pod dom babci używanym, zagranicznym samochodem. Antonina siedziała na ławce przed domem, a obok niej wiernie siedział Reks. Podskoczył do góry i zaczął głośno szczekać na samochód. Kobieta krzyczała na niego i groziła mu kijem. Pies zamilkł, ale nadal szczekał na człowieka.

– Witaj, Babciu!

– Witaj, Igorze!

– Siedzisz i czekasz na kogoś? Może na mnie?

– Po prostu usiadłam, żeby odpocząć. Mam na oku kury.

– Rozumiem. Kochana babciu, mam kłopoty. Potrzebuję pilnie pożyczyć pięć tysięcy.

– Wnuku, przechodzisz od razu do rzeczy. Co się stało?- zapytała z niepokojem emerytka. Jej twarz stała się napięta i szara

– Przekroczyłem prędkość na autostradzie, a tam stali policjanci. Powiedzieli, że zabiorą mi prawo jazdy, a ja zgodziłem się, że teraz przyniosę pieniądze. Pomożesz mi?

– Igor, niedawno dałam Ci pieniądze z mojej emerytury. Skąd mam wziąć więcej? Zapłaciłam czynsz, byłam na targu, kupiłam lekarstwa i tyle, nie ma pieniędzy.

– Babciu, ale nie na długo, mój klient mi zapłaci, zaraz Ci oddam.

– Igor, gdybym miała, dałbym Ci je, ale naprawdę nie mam. Weź trochę kurzych jaj albo worek mąki. Dostałam je wczoraj.

– Dziękuję, nie potrzebuję – Igor mruknął z pretensją,

– Wolałbym dostać pieniądze, nie potrzebuję Twojej mąki.

– Ale ich nie mam, przykro mi!

– No to ja spadam, może pożyczę od kuzyna.

Antonina popatrzyła na samochód i posmutniała. Wczoraj poprosiła wnuka, żeby zawiózł ją na targ po mąkę i olej, powiedziała, że zatankuje samochód, ale on odmówił twierdząc, że jest zbyt zajęty. Dobrze, że młodzi sąsiedzi jechali samochodem. Sąsiadka przyniosła mąkę prosto do kuchni. Antonina upiekła ciasto z jagodami i zaniosła je do sąsiadów. Podziękowali kobiecie i pochwalili ciasto. Nikt inny na tej ulicy nie przyrządzał tak smacznych wypieków. W domu zostały jeszcze trzy, Antonina i jej mąż nie mogli zjeść ich wszystkich, a ona chciała rozpieszczać swoje wnuczęta. Wykręciła numer Ireny i zapytała, czy może ją dziś zabrać do prawnuków. Irena zgodziła się. Choć miała własne plany na wieczór ze Staszkiem, była gotowa je zmienić ze względu na babcię.

Antonina zebrała jabłka z ogrodu, całe wiadro, włożyła jajka do koszyka, przykryła je ręcznikiem. Położyła ciasto na półmisku na stole, żeby Irena od razu zabrała je do samochodu.

Wnuczka przyjechała wesoła, od razu zaniosła prezenty, wzięła babcię pod pachę. Podpierając się drugą ręką o laskę, starsza kobieta z pomocą wnuczki próbowała dostać się do samochodu. Wieczorem zawsze było jej trudniej się poruszać. W ciągu dnia pracowała tak ciężko, że potem nie czuła nóg. Ileż to razy mówili jej, żeby porzuciła ogród. Ale ona tam chodziła w każdym stanie – pieliła, podlewała. Jak żyć bez ogrodu? Jak może go porzucić i pozwolić, by wyrosły w nim chwasty?! Nie, kiedy umrze, odda go.

Irena posadziła staruszkę na przednim siedzeniu, ta zapięła pasy i pojechały w odwiedziny do dzieci. Antonina zaoszczędziła dla nich trochę pieniędzy, nie chciała ich dać Igorowi. Wiedziała, że te dzieci nie dostaną nic, jeśli ona przekaże je jemu.

Dzieci bawiły się na podwórku, gdy zobaczyły wchodzącą prababcię i Irenę, krzyknęły z radości i pobiegły uściskać staruszkę.

– Babciu! Babciu! Co nam przyniosłaś?

– Słodkie ciasto i jabłka. Proszę, upiekłam to dla Was, maluchy – powiedziała Antonina, zachwycając się dziećmi.

Rzekła do nich Irina:

– Idźcie i umyjcie ręce, babcia poczęstuje Was ciastkami.

Dzieci podbiegły do kranu na podwórku i zaczęły się pluskać.

Synowa wyjrzała z domu, ponuro popatrzyła na gości, a potem wyszła na podwórko.

– Cześć, Nina! Przyjechałyśmy podrzucić prezenty dla dzieci. Upiekłam trochę ciasta i zapakowałam kilka jajek. Weź je do kuchni.

Nina wpuściła gości do środka i nastawiła czajnik.

Widząc niezadowolenie kobiety z odwiedzin, Antonina wręczyła jej banknoty. Irena kupiła również nowe ubrania dla dzieci w sklepie w pobliżu pracy. Były to koszulka i spodenki oraz kolorowanki z kredkami. Była matką chrzestną Igora i czuła się odpowiedzialna za jego dzieci.

Dzieci chwytały ciasto, widać było, że biegają głodne, sama Nina sporo schudła od rozwodu. Powiedziała, że znalazła pracę w przedszkolu, tam przynajmniej dzieci mogą być zakwaterowane i karmione. Babcia zapewniła ją, że jej nie zostawi, pomoże jej znaleźć pracę. W tym czasie Igor przejeżdżał obok domu swojej byłej żony i zobaczył znajomy samochód:

– Irena nie chciałaby jechać sama, widocznie babcia oszukiwała i miała pieniądze, skoro poszła do Niny… – pomyślał Igor. Nie chciał odwiedzać swojej byłej i pędził dalej…

Jeśli podobał Ci się ten artykuł – polub go i zasubskrybuj nasz kanał, aby nie przegapić nowych publikacji!

-->