Moi rodzice nie są zamożnymi osobami, ale kiedy potrzeba, potrafią zaoszczędzić trochę pieniędzy. Ojciec, kiedy był młody często wyjeżdżał na dosyć długo do pracy za granicę. Mieszkaliśmy w dużym, wyremontowanym mieszkaniu. W końcu rodzice postanowili kupić mi kawalerkę.
Kiedy wyszłam za mąż, z partnerem od razu przeprowadziliśmy się „na swoje”. Zrobiliśmy generalny remont, i cieszyliśmy się z tego co mieliśmy, nie każde młode małżeństwo może pozwolić sobie na własne mieszkanie.
Byłam dosyć zaskoczona faktem, że rodzice mojego męża nie interesują się nami, w ogóle nam nie pomagają, ale nie widywaliśmy się zbyt często więc postanowiłam nie poruszać tego tematu. Najlepiej jakby w ogóle się nie wtrącali.
Wszystko zmieniło się pięć lat temu, kiedy mój tata zmarł. Mama została sama. Zaniepokoiły mnie przemyślenia moich teściów. Stwierdzili, że skoro mama została sama, powinna dać nam swoje mieszkanie, jest dużo większe od naszego, a jej teraz nie są już potrzebne takie wygody.
Teściowa zdecydowała się ze mną porozmawiać, przedstawiła swoje argumenty, i poprosiła, abym namówiła matkę na wymianę. Ona była temu przeciwna, to jej dom, niedawno wyremontowany, poza tym skoro z ojcem, zapewnili mi własne mieszkanie, to dlaczego teraz mamy się zamieniać.
– Kupiliśmy mojej córce kawalerkę, niech ją sprzeda, a ty dołóż im trochę pieniędzy na coś większego. – stwierdziła mama w rozmowie z teściową.
Niestety, rodzice mojego męża nie mieli pieniędzy, aby nam w jakikolwiek sposób pomóc. Jestem pewna, że gdyby nawet te pieniądze mieli, to i tak nic by nam nie dali, takimi są ludźmi. Chcą aby ich syn kosztem kogoś innego mieszkał wygodnie. Ja oczywiście stanęłam w obronie mamy, powiedziałam, że nigdy nie zgodzę się na taką wymianę. To mieszkanie zawsze należało do rodziców, a my, kiedy będziemy mieli swoje pieniądze, na pewno pomyślimy o przeprowadzce. Mój mąż stanął po stronie swoich rodziców. Postawił mi warunek, albo nalegam na wymianę mieszkań, albo się rozwodzimy.
Co teraz? Co mam zrobić? Nie chcę denerwować matki, ale o rozwodzie też nigdy bym nie pomyślała…