Mój syn ożenił się z rozwódką prawie 10 lat temu. Miała już córkę z pierwszego małżeństwa. Cudowne dziecko o imieniu Christina. Albo Chrystia, jak nazywała ją matka. Zaakceptowałem Krystynę jako moją wnuczkę. Nigdy nie dzieliłem swoich wnuków na krewnych i powinowatych. Pomagałam rodzinie syna jak mogłam, czasem pieniędzmi, czasem opieką nad wnukami, żeby małżeństwo mogło odpocząć. Nie kłóciliśmy się z synową. Ale nie byliśmy sobie szczególnie bliscy. Jej były mąż regularnie płacił alimenty na córkę, ale nie chciał się z nią spotykać. Rok temu Chrystia wyszła za mąż.
Mój syn i ja nie zostaliśmy zaproszeni na ślub. Powiedzieli, że wesele jest tylko dla członków rodziny. Okazało się, że ja i mój syn jesteśmy dla nich obcymi ludźmi. Ja jestem w porządku, ale mój syn, który wychowywał ją przez dziesięć lat, nie jest rodziną? A ojciec, który został usprawiedliwiony tylko przez gliniarzy Ali, jest rodziną? I czułem się źle ze sobą. Przyjęłam ją jak swoją, opiekowałam się nią jak wnuczką… Ale milczałam, żeby zachować spokój w rodzinie. Mój syn też przełknął zniewagę, choć po jego twarzy było widać, że to zaniedbanie zabolało także jego. Dwa miesiące po ślubie odziedziczyłem mieszkanie. Było to jednopokojowe mieszkanie. Wpuściłem lokatorów i dostałem dobry dodatek do emerytury.
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie synowa. Powiedziała mi, że Khrystia jest w ciąży, że nowożeńcy nie mają pieniędzy na wynajęcie mieszkania i poprosiła mnie, żebym wpuściła jej wnuczkę i jej męża do mieszkania, które wynajmuję. Okazuje się, że jeśli wychodzisz na wesele, to nie jest to rodzina. Ale jeśli nie masz gdzie mieszkać, to ja jestem twoją rodziną, twoją babcią. Jeszcze jej nie odpowiedziałam. Ale prawdopodobnie powiem „nie”. Niektórzy mogą uważać, że rozpamiętywanie obelg nie ma sensu, ale ja nie zamierzam „zrozumieć i wybaczyć”. Dziwię się nawet mojemu synowi, jak po takiej zniewadze mógł dalej żyć z tą kobietą!