Sześć miesięcy temu pobraliśmy naszego jedynego syna. Ślub okazał się nieco inny niż sobie wyobrażaliśmy. Mój mąż i ja jesteśmy dość zamożnymi ludźmi. Mamy własną firmę, mąż jest dyrektorem, ja księgową, wszystko idzie dobrze, starcza nam na życie.
Mój syn nie chciał zajmować się biznesem, wstąpił na uniwersytet medyczny, chciał zostać lekarzem jak jego ojciec. Jednak Jewhenowi brakowało kilku punktów, aby dostać się do państwowej formy edukacji, ale szybko rozwiązaliśmy ten problem, przenosząc go do płatnej formy edukacji i Jewhen został studentem. Mój syn zawsze z podziwem opowiadał o swojej koleżance z klasy, Olyi, mówiąc, jaka jest piękna i mądra. A kiedy skończył studia, przyprowadził Olyę do naszego domu i powiedział nam, że się żeni.
Byliśmy zachwyceni tą wiadomością i natychmiast zaczęliśmy planować ślub. Ale Jewhen powstrzymał nas, mówiąc, że on i Olha nie chcą wielkiej uroczystości, po prostu pójdą do urzędu stanu cywilnego, a potem będziemy świętować w przytulnej restauracji z naszą rodziną.
Ta opcja mi nie odpowiadała, ponieważ od wielu lat marzyłam o zaproszeniu wszystkich moich licznych krewnych na ślub mojego jedynego syna. Nie szczędziłbym na to pieniędzy. Para pobrała się w lipcu, do restauracji przyszła nasza swatka, matka Olgi. Była prostą kobietą i od razu było widać, że ciężko pracowała. Była zwyczajnie ubrana i nawet wtedy pomyślałem, że dobrze, że nie mamy wesela, bo wstydziłbym się przed krewnymi. Vera dała dzieciom tylko 10 000 hrywien, a my daliśmy im mieszkanie w centrum miasta i samochód dla naszego syna. Siedzieliśmy w restauracji, swatka przeważnie milczała, widać było, że nie czuje się dobrze w naszym towarzystwie. Nie wtrącałem się zbytnio do dzieci. Jewhen i Olga dostali pracę, a ja i mój mąż pomagamy im, jak tylko możemy. Dowiedziałam się od Olgi, że w sobotę jej matka obchodzi 50. urodziny. Nie chciałam jej gratulować, ale chciałam zobaczyć, jak sobie radzi. Postanowiliśmy więc pojechać do niej pod pretekstem świętowania jej urodzin. Kupiliśmy zestaw i kwiaty i ruszyliśmy w drogę.
To była nasza pierwsza podróż do wioski. Kiedy podjechaliśmy pod dom swatki naszym drogim samochodem, byliśmy zaskoczeni tym, jak żyła. Powiedzieć, że była biedna, to mało powiedziane. Vera była również bardzo zakłopotana, gdy zobaczyła nas w drzwiach. Ale zaprosiła nas do środka. Nie spodziewała się gości, więc po prostu wypiliśmy herbatę. Podczas dwóch godzin rozmowy zafascynowała mnie ta kobieta. Pomimo tego, że dom był stary, pokoje były czyste.
Ogród również był w idealnym stanie. Ponadto Vira codziennie chodzi do pracy, pracując jako listonosz. Szybko wykonuje swoją pracę i biegnie do domu, ponieważ w domu czeka na nią matka, którą opiekuje się od wielu lat. Córka wychowywała się sama, a Olya dobrze radziła sobie w szkole, więc nie miała problemów z dostaniem się na finansowany przez państwo uniwersytet medyczny. Dziewczyna marzy o studiach i leczeniu babci. Dom Very był wyjątkowo przytulny i ciepły.
Nawet nie chciało mi się wychodzić z jej domu. Przy stole po cichu wyjąłem z portfela 200 dolarów i włożyłem kopertę: „Zapomnieliśmy o tobie, swatko. Masz, to dla ciebie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin” – uśmiechnąłem się i wręczyłem Verze kopertę z pieniędzmi.